Po raz pierwszy w takim zakresie rozlicza się polityków nie z wiarygodności składanych obietnic, lecz z biegłości w manipulowaniu emocjami wyborców.
Według prawicowych mediów Rafał Trzaskowski „systematycznie traci poparcie” w wyścigu do warszawskiego ratusza. Czyżby?
Premier próbuje obudzić w sobie polityka wiecowego. Chce stanąć na czele kampanii samorządowej PiS, zbudować osobistą popularność i własną pozycję polityczną.
Z uznaniem przyjąłem zapowiedź Rafała Trzaskowskiego powołania w warszawskim ratuszu specjalnej komórki do walki z faszyzmem. Ale to na dłuższą metę nie wystarczy.
Na ulicach polskich miast pojawiły się billboardy z wizerunkiem Jarosława Kaczyńskiego i hasłami takimi jak: „PiS wziął miliony, a ludzi nie stać na leki”. Kampania ruszyła.
Rekonstrukcja rządu i prezydium Sejmu, elastyczność i pragmatyzm – taki będzie PiS na finiszu kadencji. Ma to zapewnić kolejne cztery lata u władzy, tym razem już z Jarosławem Kaczyńskim jako premierem.
W pełnym słońcu toczy się pełną parą nielegalna kampania wyborcza. Ale uwaga: można się poparzyć.
Kilku polityków PiS, w tym ci najbardziej zainteresowani, czyli kandydaci, potwierdzają nieoficjalnie, że wybory samorządowe odbędą się 21 października.
W „mieście PiS” głównym pracodawcą jest władza samorządowa. Trzeba umieć z nią żyć.
Politycy ustawiają się do decydującej rozgrywki. Opozycja ma nadzieję na wyborczy hat trick: obronę samorządów, a dalej sukces w eurowyborach, który poniesie do zwycięstwa w boju o parlament. Ale władza ma pomysł na kontratak.