Wniosek z zamieszania musi być jeden: audyt samej PKW (zapowiedziana przez NIK kontrola ostatniego przetargu na firmę informatyczną nie może być jego jedynym punktem) oraz poważniejsze traktowanie procedur związanych z wyborami.
Mniej więcej cztery punkty procentowe, które dzielą Platformę (27 proc.) od PiS (31 proc.) to niby nie jest bardzo dużo, ale trzeba jasno powiedzieć, że Ewa Kopacz w swym wyborczym debiucie poniosła klęskę.
A więc Jarosław Kaczyński wreszcie wygrał, przerwał pasmo porażek, co zapewne mogło zrodzić silny kompleks. Ta wygrana jest uzdrawiająca nie tylko dla prezesa.
Prezydenci Gdańska, Warszawy i Wrocławia, którzy cztery lata temu wygrywali w pierwszej turze, teraz będą musieli bronić swoich pozycji w drugim rozdaniu. W Sopocie, Łodzi i Lublinie prezydentów wybrano już w pierwszej turze.
Odchodzi Stefan Jaworski, szef Komisji. Swoją funkcję pełnił od 4 lat. Rezygnację złożyli też wszyscy członkowie PKW.
Największą zagadką będzie wynik Nowej Prawicy. Wybory bez Janusza Korwin-Mikkego, najtrudniejsze dla niewielkiej liczebnie partii – czy znajdzie się 700 tys. wyborców, bo tyle zapewne będzie trzeba, by przekroczyć próg wyborczy?
O tej kampanii po prostu gadać się nie chce. Wybieramy ludzi, którzy mają łatać ulice i dachy w szkołach, a ciągle słyszymy o Platformie, PiS itp. O czym myśmy przed tymi wyborami rozmawiali?
Coraz więcej kobiet na listach, kolejne coming outy i zaskakujące obietnice wyborcze. 16 listopada wybierzemy blisko 47 tys. radnych oraz ok. 2,5 tys. nowych włodarzy miast i gmin.
Ogólnopolski model polityki zstąpił z nieba stolicy do czyśćca miast i powiatów – mówią w Przasnyszu. Tu walczą te same siły co w centrali, chociaż poprzebierane.
Ponad ćwierć miliona ludzi będzie pracować w ponad 27 tys. komisji obwodowych, w których będziemy wybierać władze samorządowe 16 listopada. Średnia płaca za godzinę ich pracy to około 20 zł.