Wieczór wyborczy w krajach demokratycznych to już na równi spektakl medialny i wydarzenie polityczne. Mało gdzie widać to lepiej niż w USA.
Ameryka i Donald Trump to związek już nierozerwalny. Ona go stworzyła, on w ciągu ostatnich lat zmienił ją nie do poznania. Sens obecnych wyborów był jeden: za lub przeciw Trumpowi.
Dziś wybory prezydenckie w USA. Analitycy i bookmacherzy przewidują, że wygra Joe Biden. Ale można zaobserwować trend wznoszący dla Donalda Trumpa, który wciąż ma szansę na reelekcję.
Donald Trump mówi o pandemii lekceważąco i twierdzi, że Biden proponuje lockdown. Na zdjęciach z wieców prezydenta widać, że wielu ludzi ignoruje zalecenia, żeby nosić maseczki i zachowywać dystans.
Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jeśli wybory w USA wygra Joe Biden, Partia Demokratyczna wygra je również w Kongresie i będzie dominować w obu jego izbach.
Amerykański prezydent igra z ogniem. Pozostaje mieć nadzieję, że zimne głowy przeważą po wyborach 3 listopada.
Za kilka dni Amerykanie wybiorą swego prezydenta. A może to system wybierze za nich?
Przez bardzo długi czas środowisko naukowe w dobrej wierze zachowywało neutralność polityczną. Teraz mówi Trumpowi głośne „dość!”. I popiera kandydaturę Joego Bidena.
Do wyborów został tydzień. Sondaże dają obecnie przewagę Bidenowi, ale nie są pewnym prognostykiem. Cztery lata temu przewidywały wygraną Hillary Clinton.
Jeśli wygra Biden, Polska nie może stać z boku i wspominać starych dobrych czasów – mówi Michał Baranowski, szef warszawskiego biura German Marshall Fund of the United States.