Odchodzący z urzędu prezydenci zwykle zachowywali się powściągliwie i nie podejmowali szczególnie ważnych decyzji, jeśli nie zmuszały ich okoliczności. Trump i tu zrywa z tradycją.
Od wyborów prezydenckich minęły trzy tygodnie, ale jeszcze nawet nie zostały policzone wszystkie głosy. A prezydent, wbrew faktom i arytmetyce, nie chce oddać władzy. Gdzie tak się dzieje? W ostoi światowej demokracji.
Polskie władze zachowują się tak, jakby wciąż zaprzeczały zwycięstwu Bidena w wyborach w USA. Spycha to nas do szarej strefy dyplomacji, kultury politycznej i bezpieczeństwa.
Za dwa miesiące władzę w Białym Domu obejmie nowa administracja, a ludzie Trumpa wciąż nie współpracują z ekipą Bidena. Zaraza przybiera tymczasem rekordowe rozmiary.
Przyspieszona redukcja wojsk amerykańskich wystawia na niebezpieczeństwo m.in. obecne tam siły NATO. W cieniu tej decyzji Trump prowadzi czystkę w resorcie obrony USA.
Tysiące najwierniejszych zwolenników Trumpa zjechało do Waszyngtonu, żeby poprzeć jego protesty wyborcze. To uwertura do jego prawdopodobnej destrukcyjnej działalności po objęciu urzędu przez Bidena.
Widowisko, które zafundowała nam Ameryka, przypomina wizje surrealistów z elementami groteski. Powyborczy thriller się zakończy, ale im dłużej trwa, tym więcej przynosi szkód.
Dlaczego kandydat demokratów wygrał z Donaldem Trumpem? Ile będzie w stanie zdziałać w kraju, a ile za granicą? Co jego wybór oznacza dla NATO, UE i polskiego rządu? Rozmowa z Michałem Baranowskim.
Joe Biden zawsze powtarzał, że Jill na nowo dodała mu sił i przywróciła chęć do życia. Do roli pierwszej damy jest przygotowana jak żadna jej poprzedniczka.
Co się będzie działo do czasu zaprzysiężenia Joego Bidena na prezydenta USA? Czy elektorzy mogą zagłosować wbrew woli wyborców i co im za to grozi?