Wczoraj wyniki, dziś akcja: polityka ruszyła z kopyta. Marszałek Komorowski w Afganistanie, posłanka Kluzik-Rostkowska zapowiada debaty telewizyjne, poseł Hofman rozgrzesza Napieralskiego z lewicowości. Tylko sąd nie kwapi się z wydaniem wyroku w sprawie prywatyzacji szpitali.
Wielką niespodzianką pierwszej tury wyborów prezydenckich były różnice w sondażowych wynikach. Dlaczego słupki tak bardzo się rozchwiały?
Znamy warunki, na których Grzegorz Napieralski udzieli swego poparcia jednemu z kandydatów w drugiej turze wyborów prezydenckich.
Bez niespodzianek. Do ostatecznego zwycięstwa zabrakło Bronisławowi Komorowskiemu kilku procent, Kaczyński przegrał wyraźnie w dwu z trzech znanych w tej chwili badaniach wyborczych.
Są zwycięzcy i są przegrani, w niektórych wypadkach to są te same osoby. Choćby Bronisław Komorowski, który utrzymał swoje przodownictwo w wyścigu, choć nie brakowało proroctw, że przeżyje wielką klęskę.
Państwowa Komisja Wyborcza podała ostateczne wyniki pierwszej tury wyborów. Bronisław Komorowski wygrał z 41,54 proc. głosów, drugie miejsce zajął Jarosław Kaczyński z 36,46 procentowym poparciem.
Pierwsza tura rozstrzygnięta, ale do wyłonienia prezydenta potrzebna będzie dogrywka, w której dojdzie do bezpośredniego starcia zwycięzcy pierwszej tury Bronisława Komorowskiego z drugim Jarosławem Kaczyńskim.
Zwróciliśmy się do pięciu głównych, najbardziej znanych kandydatów na prezydenta z prośbą o specjalne przesłanie dla czytelników „Polityki”, ostatnie przed pierwszą turą wyborów słowo, mające zachęcić do głosowania właśnie na nich.
O niezdecydowanym Komorowskim, ukrytym Kaczyńskim i awansującym Napieralskim mówi były doradca Bronisława Komorowskiego i ekspert od public relations Jarosław J. Szczepański*.
Elektorat konserwatywny głosuje rano, po mszy świętej. Wieczorem uaktywnia się wyborca centrowy i lewicowy, który w niedzielę załatwia sprawy, na które wcześniej nie miał czasu.