Raczej nie ulega wątpliwości, że dobrozmieńcy z PiS i okolic będą rzucać kłody pod nogi nowej władzy z takim samym animuszem, z jakim dotychczas psuli państwo.
I stało się. Cykl się zamknął. Janusz Korwin-Mikke prowadzi swoich wyznawców wprost do rozłamu w kolejnej partii. Tym razem w Nowej Nadziei i Konfederacji.
Powyborcza Polska przypomina skłócone od 8 lat małżeństwo, tyle że teraz – po gwałtownej i pełnej podłości kampanijnej awanturze – trzeba dalej razem żyć. Jak?
Nie przypominam sobie, żebym w 1989 r. była tak zestresowana jak przy tych ostatnich wyborach.
W „normalnych czasach” już mówiłoby się o powyborczych rozliczeniach, a niezadowoleni działacze spiskowaliby przeciwko liderom. Ale czasy są inne, bo zmiana ma wymiar historyczny. Zwłaszcza dla Lewicy.
Przed wyborami za Odrą przyglądano się Polsce z zainteresowaniem, lecz bez większej nadziei. Teraz w niemieckiej prasie wybory w naszym kraju przedstawiane są jako rzadki przypadek pokonania populizmu przekazem opartym na wartościach.
Dlaczego humorystyczna propozycja, żeby 15 października obchodzić „święto dziękczynienia” połączone ze spożyciem kaczki w buraczkach, spotkała się ze skrajnymi reakcjami?
Jak pokazał 15 października, wyborca demokratycznej opozycji poczuł w sobie siłę. Wyglądało to, jakby Polacy zaskoczyli sami siebie. Co z tego może wyniknąć?
Prezydent Andrzej Duda podsumował spotkania z przedstawicielami komitetów wyborczych, które dostały się do parlamentu. Podał nazwiska dwóch kandydatów do stanowiska premiera. I datę pierwszego posiedzenia Sejmu.
Podwarszawskie miasteczko jako bryk najnowszej historii Polski.