Tak jak chciał prezes Jarosław Kaczyński, tak prezydent Andrzej Duda zarządził wybory. 13 października Polacy wybiorą parlament i zdecydują, kto będzie rządził przez następne cztery lata.
Andrzej Duda podpisał we wtorek wieczorem zarządzenie o dacie wyborów – poinformował rzecznik prezydenta Błażej Spychalski.
Były rockman, kandydując z opolskiej listy PSL, przekreśli swój dotychczasowy wizerunek. Ludowcy też na tym nie zyskają.
Andrzej Duda w programie „Wydarzenia i Opinie” na kanale Polsat News oświadczył, że Polacy potrzebują spokoju, więc kampania powinna być jak najkrótsza. Państwowej Komisji Wyborczej zaproponował więc możliwie wczesny termin wyborów.
Są to listy w pełni wytłumaczalne, pod warunkiem że spojrzy się na nie z właściwej perspektywy. Perspektywy człowieka, który trzeźwo patrzy na sondaże.
Schetyna zmierzy się w Warszawie z Kaczyńskim. Jest też kilka niespodzianek. Jedynki Koalicji Obywatelskiej zajęli m.in. komentator sportowy Tomasz Zimoch oraz Paweł Kowal, który przez wiele lat był związany z PiS.
Albo mamy kręgosłup, jaja i odwagę stanąć na własnych nogach i idziemy podmiotowo, albo stoczymy się w toksyczny spór PiS z PO.
W polskiej polityce karty wydają się już rozdane, a PiS dzięki socjalnym transferom – teflonowy. Ale przy tak głębokim podziale społeczeństwa wciąż jedno zdarzenie lub ich sekwencja mogą wiele zmienić.
W rękach liderów są przeważnie narzędziem twardej dominacji. Prowokują do intryg i sporów. Listy wyborcze są wynalazkiem diabolicznym, choć niezbędnym.
Koalicyjna telenowela dobiega końca. Szerokiego opozycyjnego porozumienia na nadchodzące wybory parlamentarne nie uda się zbudować. Wyłamali się ludowcy, a z samym SLD platformersi nie chcą startować. Grzegorz Schetyna ma inny plan.