Polskie Stronnictwo Ludowe przed wyborami odświeża wizerunek. Lepsze garnitury, wyszukany styl imprez nie zmieniają jednak ogólnego obrazu partii zachowawczej, roszczeniowej, przy tym otwartej na wszystkie sojusze. PSL, co najmniej tak samo jak polskiej wsi, broni swojego stanu posiadania w mediach, bankach, funduszach, radach nadzorczych i agencjach rządowych.
Trwa zbieranie podpisów pod zatwierdzonymi niedawno listami kandydatów SLD do Sejmu; zdarzają się protesty organizacji terenowych, niezadowolonych z pominięcia niektórych działaczy. Ze składu list wynika, że kierownictwo Sojuszu chce pozbyć się skrajności ideologicznych, pragnie osłabić frakcję związkową oraz wyciszyć jednoznacznie lewicowe poglądy gospodarcze. Centrala chce mieć w nowej kadencji maksymalną swobodę manewru. Partia stawia zatem na wypróbowanych, elastycznych politycznie kolegów, a także na w miarę nowe twarze przede wszystkim z samorządów. Młodzi zostali potraktowani umiarkowanie życzliwie, a koalicjanci – po uważaniu.
Ordynacja wyborcza nie ustawiła poprzeczki zbyt wysoko. Aby zarejestrować komitet, wystarczyło zgromadzić tysiąc podpisów. Z tej okazji skorzystało ponad 100 różnych komitetów. Nie świadczy to wcale o jakiejś szczególnej pasji Polaków do polityki. Większość to komitety indywidualnych kandydatów na senatorów.
Układanie list poselskich wywoływało emocje, liczne konflikty, a nawet prawdziwe wojny podjazdowe. O senatorach debatowano niewiele. Gdyby nie inicjatywa powołania bloku postsolidarnościowego, można było odnieść wrażenie, że w tej kampanii wyborczej więcej mówi się o konieczności zlikwidowania Senatu niż o kandydatach do drugiej izby parlamentu. Tymczasem Senat jest i będzie, co oznacza, że 23 września trzeba wybrać także stu senatorów.
Eksperci Państwowej Komisji Wyborczej w ciszy gabinetów przygotowują specjalną instrukcję do finansowych przepisów ordynacji, która potem ma być rozesłana do komitetów wyborczych, kiedy tylko te zostaną zgłoszone do PKW (stanie się to najpóźniej 4 sierpnia). Robią to po to, aby sprawozdania z najbliższej kampanii wypadły lepiej niż te prezydenckie, z których żadne nie znalazło uznania Komisji. Starają się zatem już teraz przewidzieć wszelkie możliwe chwyty przy pozyskiwaniu funduszy na nadchodzące wybory.
Połączone siły Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Unii Pracy i innych stowarzyszonych z nimi ugrupowań nadal mają szanse na zdobycie tylu mandatów, by rządzić samodzielnie. Jednak rozmnożenie się komitetów wyborczych po prawej stronie, zwłaszcza zaś powstanie Prawa i Sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego, uszczupla pulę mandatów, jakie może zdobyć SLD, nawet wysoko wygrywając wybory. Gdyby wybory odbywały się w maju, to SLD, uzyskując niewiele niższą średnią w sondażach opinii publicznej jak w prawyborach w Nysie, zdobyłby o 30 mandatów mniej, co oznacza, że wprawdzie mógłby samodzielnie rządzić, ale z przewagą zaledwie 6 mandatów, co jest sytuacją bardzo niekomfortową. Po raz pierwszy, według zgodnych w tym wypadku wyników sondaży, w Sejmie nie znalazłaby się Unia Wolności.
Rząd Jerzego Buzka z każdym dniem staje się konstrukcją polityczną coraz bardziej skomplikowaną. Na dobrą sprawę przed każdym posiedzeniem Rady Ministrów premier powinien członkom swego gabinetu zadawać dwa pytania: pan dziś w jakim komitecie wyborczym? czy to komitet jeszcze prorządowy, czy już opozycyjny? Dopiero potem premier sam sobie mógłby zadać pytanie: czy z tą drużyną da się jeszcze rządzić.
Decyzje zapadły, porozumienia podpisano. AWS pójdzie do wyborów jako AWSP (Akcja Wyborcza Solidarność Prawicy), na czele komitetu wyborczego staje prof. Andrzej Wiszniewski, szefem sztabu będzie Andrzej Bachleda-Curuś. Oddzielną listę wystawi Prawo i Sprawiedliwość Lecha i Jarosława Kaczyńskich, które przed wyborami przekształci się w partię polityczną. Z jej list kandydować będą politycy, którzy niedawno założyli partię o nazwie Przymierze Prawicy, choć nie wszyscy, gdyż roszady jeszcze trwają.
Akcja Wyborcza Solidarność próbuje zbierać rozsypane szeregi. Ostatnie tygodnie to noce debat, podpisywanie porozumień, które rano stawały się nieaktualne. Przymierza, trójprzymierza, pięcioprzymierza. Jedna lista, a może dwie listy. Kto tworzy dzisiaj AWS, przy kim znajdzie się słowo „solidarność”, w sytuacji, gdy związek zawodowy formalnie już wycofuje się ze struktur politycznych? Wszystko to sprawia wrażenie niepohamowanego chaosu.
Decyzja prezydenta Kwaśniewskiego o podpisaniu nowej ordynacji wyborczej była prawdopodobna już od momentu, kiedy za nowym projektem opowiedziało się także PSL. W takiej sytuacji osamotnionemu SLD bardzo trudno byłoby zapobiec odrzuceniu prezydenckiego weta przez połączone siły ludowców, AWS, UW i innych, mniejszych sejmowych klubów. Nawet przy maksymalnej mobilizacji i pełnej frekwencji zabrakłoby Sojuszowi około 20 głosów.