4 czerwca obchodzimy Dzień Wolności i Praw Obywatelskich. Święto to ustanowił w zeszłym roku Sejm na pamiątkę zwycięstwa Solidarności w wyborach czerwcowych 1989 r. W tym roku mija 25 lat od tamtych wydarzeń.
Wybory 1989 r. zamknęły pewien etap polskiej historii. Ale w zbiorowej pamięci zapisały się nie tylko ważne wydarzenia – moment przełomu ma też wymiar społeczny. Nowy ustrój, choć obiecywał sporo, zmuszał w końcu do zmiany nawyków. Czasy PRL wykształciły ich sporo.
Prezentujemy galerię społecznych zjawisk i zdarzeń z 1989 roku, gdy stary system jeszcze funkcjonował – przynajmniej w ludzkiej mentalności – a nowego już wyczekiwano. Autorem zdjęć jest fotoreporter POLITYKI Tadeusz Późniak.
Prof. Janusz Reykowski, członek Biura Politycznego KC PZPR, o zagrożeniach demokracji, nowym układzie sił i cechach dobrego przywództwa.
Rozstrzygająca tura wyborów za nami, opadają emocje, biedną hasta, rozmywają się w strugach deszczu plakaty. Czwarta Rzeczpospolita staje się faktem.
Otwarte granice, podróże i studia w każdym miejscu na świecie, dobrze zaopatrzone sklepy i cenne poczucie wolności. Z drugiej strony – odwieczne przekonanie, że wszystko nam się należy. Polacy opowiadają, jak się żyje w wolnym kraju.
Oficjalnie kampania wyborcza rozpoczęła się 10 maja 1989 r., nie trwała więc nawet pełnego miesiąca, a sensacji było więcej niż podczas wszystkich kampanii minionego 40-lecia razem wziętych.
Pod jednym wszakże względem wybory te wyjaśniają mało – mianowicie nie dają odpowiedzi na pytanie: dokąd zmierzamy? Poza ogólnikami, że Polska idzie ku demokracji i gospodarce rynkowej, pozostają duże znaki zapytania.
Kampania wyborcza jest próbą dla słów. Słowa układają się w programy, które mają przyciągnąć wyborców, pozyskać ich przychylność i głosy.
Wojciech Jaruzelski został prezydentem i przewodził Rzeczpospolitą w latach 1989–1990. Ale czy ten urząd w ogóle był potrzebny? I jak wyznaczano zakres jego kompetencji?
Gdyby za miarę ożywiania politycznego brać to wszystka, co można znaleźć na murach, witrynach sklepów i przystankach, właśnie Żoliborz wiódłby w stolicy prym. Nie ruszając się z placu Komuny Paryskiej, można się dowiedzieć więcej niż z gazet.