Donald Trump znów pokazał, że sięgnie po każdą obrzydliwą metodę, by odegrać się za porażkę w wyborach. Teraz zwrócił się do Putina. Prosi go o pomoc w śledztwie przeciwko synowi Joe Bidena.
W obserwowanym manewrze wycofywania się Rosjan oraz deklaracjach „wyzwalania Donbasu” czai się najbardziej prawdopodobny, ale i najgorszy scenariusz dla Ukrainy: powolnej walki o odcięcie sporej części kraju.
Walka to ich żywioł, mają w genach niezłomność i poczucie obowiązku. Witalij i Władimir stoczyli wiele zwycięskich bitew na ringu, teraz walczą z bronią w ręku. O niepodległość Ukrainy.
Sojusz rozciągnie na południe wschodniej flanki stacjonowanie batalionowych grup bojowych. Ale misji na Ukrainie nadal nie popiera i nie zamierza formalnie zrywać deklaratywnego układu z Rosją.
Miesiąc, jaki upłynął od rozpoczęcia rosyjskiej agresji, to dobry moment na podsumowanie i próbę odpowiedzi, co powoduje, że ukraińska obrona jest tak skuteczna. Przyjrzyjmy się tyłom tworzącym fundament odporności państwa i społeczeństwa w czasie wojny.
Do walki zgłaszają się weterani z Afganistanu, byli brytyjscy komandosi, ale też osoby bez żadnego doświadczenia. Ochotnicy ruszają na pomoc. A czasem wywołują chaos.
Z Chersoniem w garści można myśleć o odgrzaniu kotleta Noworosji, która przez ostatnie 200 lat dawała szyld terenom na północnym wybrzeżu Morza Czarnego, ciągnących się od Donbasu po Mołdawię i Rumunię.
„Zbuduj wrogowi złoty most, którym będzie się mógł z honorem wycofać” – czytamy w słynnej „Sztuce wojny” starożytnego chińskiego generała Sun Tzu. Taki most musimy zbudować dla Putina.
Wołodymyr Zełenski, który niedawno grał tylko prezydenta w serialu, wziął historyczną odpowiedzialność za Ukrainę. Dawny komik na naszych oczach stał się mężem stanu.
Zajęcie Kijowa ułatwiłoby instalację marionetkowych władz zgodnie ze starą, jeszcze sowiecką strategią. Według niej okupację trzeba przypudrować jakąś dekoracją, wasalnym niby-rządem.