Wszystko wskazuje na to, że ukraińskie wojska zamierzają utrzymać część obwodu kurskiego na potrzeby zbliżających się rokowań, by całkowicie odmienić swoją pozycję negocjacyjną. Czy będą kolejne ataki na Rosję?
Śledząc wydarzenia w Ukrainie, można odnieść wrażenie, że lotnictwo wojskowe odgrywa w tym konflikcie całkiem marginalną rolę. A przecież właśnie głównie na lotnictwie opiera się siła NATO.
Według Onetu szef PKOl Radosław Piesiewicz nie zamierza tłumaczyć się rządowi z tego, jak zostały wydane pieniądze przeznaczone na igrzyska w Paryżu; sprawca tragicznego wypadku w Warszawie aresztowany; Katarzyna Niewiadoma liderką Tour de France; Ukraińcy wciąż zaskakują Rosjan; kłopoty Igi Świątek w Cincinnati.
Święto Sił Powietrzno-Kosmicznych Rosji przeszło bez echa. Bo co tu właściwie świętować? Wojska te, zaraz po marynarce wojennej, pokazują kompletną indolencję. Przedwojenne założenia ich użycia okazały się kompletnie bezużyteczne.
Ukraińcy upokorzyli Putina, niszcząc mit nienaruszalnych granic Rosji. Mieszkańcy przygranicznych obwodów właśnie doświadczyli namiastka traumy: strachu, bezsilności, porzucenia. Kreml naprawdę się przestraszył.
Batalionowa kolumna rosyjskich wojsk, przemieszczająca się przez obwód kurski, zatrzymała się na godzinę w ciasnym szyku. Oczywiście od razu przyleciała seria pocisków z wyrzutni HIMARS i zamieniła pojazdy pancerne w dymiące wraki.
Trzeba się pogodzić, że część uzbrojenia odchodzi do lamusa. Na przykład wielkie sterowce do bombardowań strategicznych. Ścigacze torpedowe czy okręty żaglowe. Rosjanie stracili sporo śmigłowców, a produkcji nie widać. Z czego to wynika?
Nie wiadomo, co Rosjanie chcą osiągnąć tymi groteskowymi akcjami, które wywołują ogólną wesołość, ale i budzą przerażenie. Bo skoro potrafią prowokować przy elektrowniach atomowych, to na co jeszcze ich stać?
Prawa ukraińskich jeńców nie mają szans w zderzeniu z rosyjską rzeczywistością, w której tortury stały się polityką państwa.
Ukraińska armia rozpoczęła drugą bitwę pod Kurskiem.