Sejm przyjął ustawę o pomocy uchodźcom z zaatakowanej przez Rosję Ukrainy. Dzięki opozycji, wspartej m.in. przez Konfederację i troje posłów PiS, udało się odrzucić sprytnie ukryty przepis o bezkarności władzy.
Pierwsze dwa tygodnie wojny pokazały, że walka Ukrainy nie musi być przegrana. Prowadzenie tzw. wojny na wyczerpanie może doprowadzić do stanu, w którym rosyjska armia nie będzie mogła osiągnąć politycznego celu operacji Putina – przejęcia władzy w Ukrainie. Powstanie przekonanie o rosyjskiej klęsce.
Litera „Z” jest dla Kremla symbolem wsparcia dla wojny Putina. Dla świata to nowa swastyka. Tym razem rosyjska.
USA razem z innymi państwami grupy G7 i Unii Europejskiej odbiorą Rosji tzw. klauzulę najwyższego uprzywilejowania w handlu. Jak zapowiedział Biden, „nie są to ostatnie kroki, które podejmujemy”.
Wydawało się, że poradziecka Rosja postanowiła zmienić swój tradycyjny dominatorski stosunek do państw ościennych, gdy zgodziła się na samostanowienie tych części ZSRR, które tego chciały. Ta postawa była jednak nader nietrwała.
Kultura nie zapomina o swojej podstawowej roli: tworzeniu i udostępnianiu dzieł, w tym takich, które straumatyzowanym ludziom pozwolą na chwilę oddechu i pomogą lepiej poznać kraj, w którym się znaleźli.
Facebook poluje na trolle, w rewanżu Kreml odciął nawet Instagram. Z kolei na TikToku wojnę zobaczą tylko niektórzy, bo chińska aplikacja to czołowy symetrysta internetu.
Szczyt ani nie otworzył, ani nie zamknął unijnych drzwi dla Ukrainy, ale ewentualne wejście Kijowa do UE to sprawa bardzo odległej przyszłości. Apele o embargo na surowce energetyczne z Rosji nie miały w Wersalu najmniejszych szans.
Ukraina doskonale sobie radzi na polu walki, ale Rosjanie ściągają artylerię i uaktywnia się ich lotnictwo. Niepokoi mnie tylko pewien bardzo istotny czynnik, którego chyba nikt nie bierze pod uwagę.
Rozmowa z prof. Timothym Snyderem, amerykańskim historykiem, badaczem historii środkowo-wschodniej Europy oraz nacjonalizmów i tyranii.