Na finał olsztyńskiej imprezy zjechali się politycy z najwyższej europejskiej półki. Największą sensację wzbudził jednak gość specjalny. W Campus Arenie pojawił się minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba.
Wydaje się, że Rosjanie powinni zgromadzić więcej pocisków i uderzyć raczej w infrastrukturę komunikacyjną, by sparaliżować Ukrainę. Obliczyliśmy – nie da się tak, to nierealne.
Amerykanie dostarczyli Ukraińcom kierowane pociski rakietowe ATACMS Block 1 o zasięgu do 165 km, ale nie pozwalają ich używać przeciwko obiektom na terenie Rosji. Słusznie? Czy niszczenie tych obiektów mogłoby zmienić sytuację na froncie?
W Polsce, o której znów przypominamy sobie, że jest blisko prawdziwego frontu, trwają inne, małe wojenki.
Rosyjski pocisk manewrujący albo uzbrojony dron znowu wtargnął w polską przestrzeń powietrzną. Wojsko go śledziło, ale nie było w stanie zestrzelić, bo procedury czasu pokoju ograniczają taką możliwość.
Kulminacja to stan, w którym wojska tracą już zdolność do dalszych skutecznych działań ofensywnych prowadzonych z odpowiednim rozmachem. Może to nastąpić na skutek wyczerpania zasobów, ale i wyczerpania siły fizycznej i moralnej, wiary w zwycięstwo i entuzjazmu do walki.
Rosyjskie wojska w znacznym stopniu polegają na cywilnych komunikatorach i smartfonach w prowadzeniu łączności i wymiany danych na polu walki. Czy aresztowanie Pawła Durowa zachwieje tym systemem?
Obejrzeliśmy film z ataku serią bomb kierowanych GBU-39B Small Diameter Bomb w obwodzie kurskim. To jedne z najnowszych bomb w amerykańskim arsenale. Okazuje się, że zrzucały je dostosowane ukraińskie MiG-29, a nie F-16.
Andrzej Duda odwiedził Kijów w 33. rocznicę ogłoszenia przez Ukrainę niepodległości. Choć nie kryje, że należy do obozu politycznego prezesa Kaczyńskiego, w tej sprawie realizuje proukraińską linię obozu Donalda Tuska.
Kreml ma ciężki kłopot: Rosjanie mieli podbić Ukrainę, a Ukraina podbija Rosję. Nieważna jest przy tym skala, już sam ten fakt jest memiczny. A żadna dyktatura nie lubi śmieszności.