Bucza to tylko wierzchołek góry lodowej. Ukraińskie wojska pomału rozminowują Borodziankę, Makarów, Hostomel, Iwankowo i wszędzie trafiają na ślady takich samych zbrodni.
Co należy do nas, zwykłych ludzi, którzy nie pełnimy żadnych funkcji i nie podejmujemy żadnych decyzji o znaczeniu publicznym i instytucjonalnym? I co od nas zależy?
Bestialstwo Rosjan sprowadza się do prostego mechanizmu: „jakie społeczeństwo, taka armia”. Ujawniają się w nim wszystkie patologie, nieprzepracowane traumy i przemocowe tradycje.
Przez Białoruś przemieszczają się transporty rosyjskich wojsk, kolumny maszerują bezładnie. Wiele sztuk sprzętu nadaje się do remontu albo na złom, a dowódcom trudno rozliczyć się ze strat.
Ukraińcy odnieśli pełne zwycięstwo w walkach wokół swojej stolicy. Rosjanie chcą teraz z całą siłą uderzyć na Donbas.
Po pierwszych odruchach współczucia Polaków nachodzi niespokojna refleksja. A jak uchodźcy nie wyjadą? Nie opuszczą udostępnionych pokojów, mieszkań? Zabiorą pracę, utrudnią dostęp do szkół, przedszkoli, lekarzy? Jak się nie będziemy umieli dogadać z „obcymi”?
Bucza liczy zabitych. Wszędzie groby – na trawnikach, między blokami, worki z ciałami w masowych mogiłach. Przez ponad miesiąc miasteczko było pod rosyjską okupacją.
Prof. Jerzy Kranz zauważa, że zwykli żołnierze w praktyce nie stają przed międzynarodowymi trybunałami. Mogą być sądzeni przez sądy krajowe, gdy zbierze się dowody ich winy. A te mogą potem służyć do skazywania dowódców i przywódców politycznych także przed międzynarodowymi trybunałami. Czy dojdzie do tego w przypadku winnych zbrodni w Buczy i innych miejscowościach pod Kijowem?
Premier Morawiecki nie chciał się odciąć od Viktora Orbána, z upodobaniem za to atakował Niemcy i Francję. Tak się buduje europejską jedność w obliczu rosyjskiej agresji?
Zagraniczne media są zgodne w ocenie rosyjskich zbrodni. Piszą, że dokonując masowych mordów na cywilach, Rosjanie przekroczyli granicę między wojną a barbarzyństwem. I muszą za to odpowiedzieć.