Odcinając się od rosyjskich surowców, Zachód musi ich szukać w innych krajach. Tak się składa, że ropą i gazem obracają dziś brutalne dyktatury systemowo łamiące prawa człowieka. Ale czy ma to jakiekolwiek znaczenie?
Zniszczenie Ukrainy to dla Putina sprawa osobista. Analogicznie powinien zareagować Zachód: uderzyć rosyjskiego przywódcę w miękkie podbrzusze, czyli obłożyć sankcjami jego rodzinę. Tę oficjalną i tę ukrywaną.
Dwudniowa wizyta Joe Bidena pokazała to, co najlepsze w polsko-amerykańskiej współpracy politycznej i wojskowej. Pozwoliła też porzucić antyzachodnią narrację polskich władz, szkodliwą dla wizerunku Polski i skuteczności wspólnej walki.
Przemoc nie zniweczy miłości ludzi do wolności. Joe Biden umacniał w Warszawie wiarę w zwycięstwo. Zapowiedział jednak długą walkę i uprzedził, że będzie wymagała wyrzeczeń.
25 marca odbyła się w Moskwie bardzo dziwna konferencja prasowa, na której ogłoszono zakończenie „pierwszego etapu operacji specjalnej na Ukrainie”. Rosjanie między wierszami przyznali, że ponieśli sromotną klęskę.
Okazuje się, że poranny wybuch rosyjskiego okrętu desantowego w Berdiańsku wcale nie był spowodowany atakiem ukraińskiej rakiety Toczka-U. Okręt wyleciał w powietrze z powodu niedbalstwa załogi, co we flocie Rosji jest normą.
Wojna sprawia, że ukraińscy merowie obrastają w legendę. Dawniej drażniący uprzywilejowaniem i aferami, dziś to często wodzowie walczących miast.
Bruksela rozkręca starania o energetyczne uwolnienie się od Rosji. Szczyt UE dał zielone światło dla wspólnych zakupów gazu.
Równy miesiąc od rozpoczęcia agresji na Ukrainę upływa pod znakiem militarnej niemocy i bestialstwa Rosji.
Jarosław Kaczyński chciałby być pewno współczesnym pułkownikiem Wołodyjowskim, małym rycerzem budzącym Polskę i Europę do boju z liberalnym i konsumpcjonistycznym zaczadzeniem.