Od pierwszego dnia chciałem zabijać Amerykanów – opowiada nam były bojownik tzw. Państwa Islamskiego w Afganistanie.
Król najemników Erik Prince chciałby sprywatyzować politykę zagraniczną USA. Pomysł można by uznać za absurdalny, gdyby nie sprzyjał mu Donald Trump.
Afganistan bez talibów nie jest możliwy – do takiego wniosku po 17 latach walk doszły władze w Kabulu i próbują z rebeliantów zrobić polityków.
Jak zareagować na aneksję Krymu przez Rosję? Podobna dyskusja toczyła się już ponad 30 lat temu po wkroczeniu wojsk ZSRR do Afganistanu, a następnie po wprowadzeniu przez władze komunistyczne w Polsce stanu wojennego.
W tym samym czasie, kiedy w bitwie z talibami zginął st. szer. Michał Kołek, na podobnym patrolu byliśmy my. Opuściliśmy bazę w Ghazni o 7 rano.
W polskich bazach w Afganistanie żołnierze myślami byli już przy wigilijnym stole. Po ataku na konwój i śmierci starszego szeregowego Michała Kołka dobra atmosfera prysła.
Dodatkowe 34 tysięcy żołnierzy amerykańskich i 600 polskich może zostać wysłanych do Afganistanu by walczyć z talibami. Jeśli nie chcemy przegrać tej wojny, innego wyjścia nie ma.
Roman Kuźniar („My mamy zegarki, oni mają czas”, POLITYKA 33), analizując militarną i polityczną sytuację w Afganistanie, napomyka: „Zastanówmy się, czy nie podjąć rozmów z talibami”. Postawmy sprawę jasno: talibom trzeba oddać część władzy – i przekonać do tego zachodnią opinię publiczną.
Wojska NATO w Afganistanie mają łączność elektroniczną, a partyzanci – duchową.
Sąd przedłużył areszt tymczasowy siedmiu żołnierzom zatrzymanym w listopadzie ub.r. po powrocie z misji w Afganistanie. Sama sprawa, mimo upływu czasu, nie staje się wcale jaśniejsza. A opinia publiczna czeka na odpowiedź na bardzo konkretne pytania.