Czy wyodrębnienie z województwa mazowieckiego dwóch jednostek jest potrzebne? A jeśli tak, to komu i do czego?
Prof. Paweł Swianiewicz o podziale Mazowsza i innych pomysłach władzy na podział administracyjny kraju.
Po dwóch latach od wyborów samorządowych, a więc na półmetku kadencji warto postawić pytanie: czy należy utrzymywać obecny podział terytorialny naszego państwa?
Prezydencki pomysł utworzenia 50 nowych powiatów nie dziwi, choć znów przeczy to temu, co robiło PiS będąc u władzy
Po objęciu urzędu premier Kazimierz Marcinkiewicz zapowiadał, że nowych wojewodów mianuje w ciągu trzech tygodni. Zajęło to prawie trzy miesiące. Ale czas też nie został zmarnowany. Nominacje otrzymali członkowie i sympatycy PiS.
Kiedy przed pięciu laty – w atmosferze awantur – wprowadzano nowy podział administracyjny Polski, władze obiecały, że za jakiś czas zrobi się na mapie poprawki. Tych korekt naniesiono już kilkadziesiąt. Ale najcięższe bitwy o zmianę granic dopiero przed nami.
Nowosądeckie (5,5 tys. km kw., ok.700 tys. mieszkańców) od 1 stycznia 1999 r. powróci do macierzy - wejdzie w skład województwa małopolskiego ze stolicą w Krakowie. Powrót zapowiada się łagodny - za Nowosądecczyznę nikt nie będzie umierał. Podhalanie do zmian podchodzą wręcz z entuzjazmem. Tylko mieszkańcom Nowego Sącza czegoś żal.
Rząd narysował wreszcie mapę powiatów. Będzie ich ostatecznie ponad 300 ziemskich i ponad 60 grodzkich, czyli miast na prawach powiatów. Dla części polityków jest to liczba zbyt duża; dla niektórych społeczności lokalnych - zbyt mała. Powiatowe pospolite ruszenie było o wiele większe niż wojewódzkie, ale nie miało takiej jak wojewódzkie siły propagandowego przebicia.