„Wydarzenia w filmie są fikcyjne, ale o wszystkich przeczytałem albo usłyszałem” – opowiada POLITYCE Wojciech Smarzowski.
„Chciałbym, żeby się o tym rozmawiało. Żeby dzieci moich dzieci miały te informacje w podręcznikach” – opowiada POLITYCE Wojciech Smarzowski.
„To był mój najtrudniejszy film. Bardzo ostrożnie podchodziłem do tego tematu. Jak na siebie – bardzo ostrożnie” – opowiada POLITYCE Wojciech Smarzowski.
Film, który nakręcił Wojciech Smarzowski – i który za tydzień dołączymy do POLITYKI – wdarł się z impetem w polsko-ukraińskie stosunki. I narobił w nich zamieszania. Co o „Wołyniu” mówi się na Ukrainie?
Emocje wywołane filmem „Wołyń” opadają, czas zatem na chłodną analizę i wyjaśnienie przyczyn kijowskiego niepowodzenia zamkniętego pokazu.
Kiedy na polskie ekrany wszedł „Wołyń”, film brutalny i dosłowny, próbujący jakoś niuansować odpowiedzialność, ukraińscy znajomi pytali: „po co?”. Aby wzmocnić i tak rosnącą w Polsce niechęć do Ukraińców?
„Projekcję filmu powinien poprzedzać komunikat: przepraszam, że teraz” – uważa Jacek Żakowski.
W Kijowie nagle odwołano pokaz filmu Smarzowskiego. Ministerstwo spraw zagranicznych Ukrainy twierdzi, że film może wywołać niepokoje społeczne. I dlatego projekcja została zdjęta.
Rozmowa z prof. Grzegorzem Motyką, najwybitniejszym historykiem „rzezi wołyńskiej”, o tym, jak się ma wizja Wojciecha Smarzowskiego do faktów oraz co dla Polaków i Ukraińców wynika z premiery „Wołynia”.
Wojciech Smarzowski zrobił ważny film o zbrodni wołyńskiej, o tym, jak rodzi się zło. Czy jednak „Wołyń” da się wpisać w obowiązującą obecnie politykę historyczną?