Złote Lwy dla „Zielonej granicy”, Srebrne dla „Dziewczyny z igłą”. Jurorzy w Gdyni w zasadzie pominęli „Pod wulkanem” Damiana Kocura, który ubiega się o polską nominację do Oscarów.
Moje pokolenie nie sprawdziło się. To, co zaproponowało, jest odrzucane – mówi reżyser filmowy Wojciech Marczewski w przeddzień swojej retrospektywy na łódzkim festiwalu Transatlantyk.
Box „Wojciech Jerzy Has” zawiera najgłośniejsze arcydzieła reżysera (odrestaurowane cyfrowo) oraz dwa bardzo interesujące dokumenty.
O polskiej ucieczce od wolności i o tym, czego się nauczył, ucząc innych - mówi Wojciech Marczewski
Trzy tytuły: „Zmory” (1979), „Dreszcze” (1981) i „Ucieczka z kina Wolność” (1990) w jednym.
Jak zwykle o tej porze roku polecamy Czytelnikom lektury na wakacje. W przeszłości prosiliśmy o rekomendacje m.in. pisarzy, krytyków, laureatów Paszportów „Polityki”. Tym razem do czytania zachęcają reżyserzy filmowi, którzy zajmowali się ekranizacją dzieł literackich.
Już w styczniu mamy wysyp krajowych premier, a przecież najbardziej oczekiwane zdarzenia, czyli ekranizacje klasyki literackiej, dopiero nastąpią. Cokolwiek pokaże się jeszcze na ekranie, już dzisiaj można powiedzieć, iż jednym z najciekawszych filmów sezonu jest „Weiser” Wojciecha Marczewskiego według powieści Pawła Huelle, ocenianej swego czasu bardzo wysoko jako książka dekady.
Nie tylko książki miewają swoje losy – filmy też. Bywa, że stare obrazy wracają ponownie na ekrany, rozpoczynając nowe życie, nieraz ciekawsze od pierwszego. Najczęściej powodem ponownych premier jest twórcze wykorzystanie nowych zdobyczy techniki (udźwiękowienie, kolorowanie kadrów czarno-białych). Od paru sezonów na Zachodzie pojawiają się tzw. wersje reżyserskie, czyli autorskie – twórca na nowo montuje swój film, dodając sceny, które kazał mu usunąć producent lub cenzor. Niedawno nową wersję „Ziemi obiecanej” przedstawił Andrzej Wajda. Kto następny? Czy i co zmieniliby w swoich znanych filmach wybitni twórcy, gdyby je reżyserowali dziś?