W styczniu minęło sto lat od śmierci Włodzimierza Lenina, odnotował to nawet „Wall Street Journal”. Po co zajmować się zmarłym liderem bolszewików i twórcą Związku Radzieckiego? Bo jego widmo ciągle krąży nad światem – ostrzega dziennik międzynarodowej finansjery.
Wierzę w rewolucję, która odmieni świat i znów go uczłowieczy – mówił przed kilkunastoma laty Slavoj Żiżek w rozmowie z Jackiem Żakowskim. Trafnie?
100-lecie rewolucji bolszewickiej na nowo wznieciło dyskusję o tym, co naprawdę wydarzyło się w Rosji, a także o aktualności komunistycznej idei dziś. Czy historia mogła potoczyć się inaczej?
Rozmowa z australijską historyczką Sheilą Fitzpatrick, autorką książki „Rewolucja rosyjska”.
Wielka Rewolucja Październikowa to mit. W październiku 1917 r. nie było szturmu mas na Pałac Zimowy. Był nocny pucz grupy bolszewików. Powiódł się dzięki szczególnym okolicznościom historii.
Za chwilę znów 25 października. Tym razem niedziela. Oby nie doprowadziła do tragikomicznej farsy, o której w Hollywood nakręcą kilka prawdziwych filmów.
Hydroelektrownia Dnieproges była rozsławioną przez propagandę sztandarową budową pierwszej radzieckiej pięciolatki. 18 sierpnia 1941 r. legendarną zaporę na rozkaz Stalina wysadzono w powietrze.
Czym była rewolucja październikowa, wydarzenie kluczowe do zrozumienia XX w.? Krwawym puczem garstki ekstremistów, historyczną koniecznością czy wydarzeniem, w którym przypadek spotkał się z utopią?
Polscy przywódcy partyjni nigdy nie zasłużyli na tytuł Bohatera Związku Radzieckiego, musieli się zadowolić Orderem Lenina. Mieli czego żałować – bogate przywileje Bohatera ZSRR wciąż są w mocy.
7 listopada 1917 r. w Rosji rozpoczął się wielki eksperyment społeczno-polityczno-gospodarczy, w którego cieniu upłynął cały XX w. Czy ostatni tego rodzaju?