Lewica wiele sobie obiecywała po manewrze ze wsparciem PiS-u w głosowaniu nad Funduszem Odbudowy. To miał być początek wybijania się na opozycyjną niepodległość i wzrost w sondażach. Czy te nadzieje się spełniają?
Od początku maja narasta spór między Koalicją Obywatelską i Lewicą. Dokąd może zaprowadzić obie partie i polską scenę polityczną? Artykuł Jakuba Majmurka w środę w tygodniku „Polityka” i we wtorek po południu na Polityka.pl.
Sobotnia konwencja była pierwszym z serii wydarzeń pod hasłem #ZrobimyToLepiej. Lewica budzi się w momencie, w którym konkurencja o lewicowy elektorat bardzo się zaostrza.
Chaos w państwie, pandemiczna bezradność, protesty obywateli po orzeczeniu Trybunału w sprawie aborcji. To sytuacja jakby wymarzona dla umocnienia sił lewicowych. Jednak nie w Polsce. Dlaczego?
„Niech agresorzy ponoszą konsekwencje” – bronił strategii policji szef MSWiA Mariusz Kamiński. Liderki OSK komentowały: „Protest był pokojowy, niczym nie wyróżniał się od poprzednich”.
Wybory prezydenckie będą kluczowe dla lewicy – pokażą, czy jest w stanie ugruntować zdobyte dość niespodziewanie w wyborach do Sejmu kilkunastoprocentowe poparcie. Liderzy tej formacji zdają się tego nie dostrzegać.
Moją główną intencją w tym felietonie jest ilustracja poziomu (a właściwie jego braku) argumentacyjnego polskiej prawicy. Uderza nie tylko nagminne posługiwanie się antysemityzmem.
Ma rację Leszek Miller, że wysoka sejmowa funkcja dla Włodzimierza Czarzastego i miejsce w poselskich ławach dla Roberta Kwiatkowskiego to symboliczny koniec afery Rywina. Symboliczny dla nich samych, dawnych grabarzy SLD, bo wrócili do Sejmu.
Dla lewicy stawką w tych wyborach było przede wszystkim dowieźć wynik z początku kampanii. Po doświadczeniach Ryszarda Petru i Wiosny wiedzieliśmy, że to się nie musi udać – rozmowa z analitykiem politycznym Tomaszem Karoniem.
Spora część wyborców popiera postulaty Lewicy, a PO jest osłabiona. Podzielenie się tuż po wyborach utrudni SLD, Wiośnie i Razem przegonienie partii Schetyny.