Putin jest całkowitym przeciwieństwem Jelcyna. Nawet pod względem wyglądu zewnętrznego. Jelcyn – potężny, zwalisty, nieruchawy, ale z otwartą, szeroką rosyjską duszą. Putin – niewysoki, szczupły, energiczny i zamknięty w sobie. Nawet to, że Jelcyn grał w tenisa, grał źle, jego partnerzy rozmyślnie z nim przegrywali, ale grał, a Putin woli walkę bezpośredniego kontaktu, sambo, judo, wiele mówi o ich charakterach.
Władimir Putin nie prowadził agresywnej agitacji wyborczej, nie uczestniczył w debatach programowych. Nie musiał. Miał wsparcie administracyjne i nieograniczony dostęp do mediów. Rosjanie nie wybierali zresztą puti (drogi), wybierali Putina – młodego, energicznego i zdrowego przywódcę, który przywrócił im wiarę w Rosję mocarstwową oraz nadzieję, że czekistowska dewiza „czyste ręce, gorące serca i chłodny umysł” stanie się dewizą rosyjskiej klasy rządzącej. Program, zgodnie z tradycją rosyjskiej „monarchii obieralnej”, zostanie nadany odgórnie. We właściwym czasie.
Stosunki Polski z Rosją są złe, ale na pewno nie ma w nich zastoju. Po serii incydentów nieprzyjemnych doszło do uwolnienia dwóch Polek porwanych na Kaukazie, w czym Rosjanie odegrali pozytywną rolę i stworzyli naszym władzom okazję do podziękowań. Prezydent Kwaśniewski dzwonił do p.o. prezydenta Putina, a premier Buzek napisał list. Jednak w wywiadzie radiowym Kwaśniewski skrytykował rząd Buzka za mizerną Ostpolitik, co z kolei ostro potępił minister Geremek.
Centralna Komisja Wyborcza zarejestrowała 11 kandydatów na prezydenta i niemal wszyscy to barwne postaci. Na pierwszy rzut oka Rosjanie będą więc mieli 26 marca z czego wybierać. Ale wrażenie obfitości może być mylące. – To nie wybory, a plebiscyt – mówią w dyskusjach politycznych w Moskwie.
Władimirowi Putinowi nie chodzi o izolację Rosji ani o przeciwstawienie jej krajom zachodniej demokracji, lecz o mobilizację sił i rezerw na rzecz kolejnego etapu transformacji państwa i społeczeństwa. Nie ma lepszego sposobu na taką mobilizację niż wskazanie przeciwnika, choćby wyimaginowanego.
Waldemar Milewicz. Korespondent TVP z wojny w Czeczenii
Wszyscy przygotowywali hucznego sylwestra, ale tylko Borys Jelcyn naprawdę zadziwił świat: w przemówieniu telewizyjnym oświadczył, że odchodzi, by Rosja mogła wejść w nowe stulecie z nowymi ludźmi u władzy. Wszystkie swe uprawnienia, gabinet kremlowski i czarną skrzynkę z kodami rakiet atomowych Jelcyn przekazał swemu nominatowi na urząd prezydencki Władimirowi Putinowi. W zamian otrzymał gwarancje nietykalności dla siebie i swego najbliższego otoczenia.
Finał wyborów do rosyjskiej Dumy Państwowej tchnął surrealizmem. Zwyciężyły nowe partie „proreformatorskie” – powstały przed dwoma miesiącami Międzyregionalny Blok Jedność i Sojusz Sił Prawicowych. Ale zwyciężyły dzięki popularności narodowo-patriotycznych haseł zapożyczonych od obozu przeciwnego – Komunistycznej Partii FR Ziuganowa i bloku Ojczyzna-Cała Rosja Łużkowa–Primakowa.
Putin stara się zaprezentować jako człowiek silnej ręki, jakiego w Rosji dawno nie było, a za jakim tęskni dusza rosyjska.
Cztery miesiące przed wyborami parlamentarnymi Borys Jelcyn dokonał kolejnej roszady. Pułkownik wywiadu Władimir Putin zastąpił na stanowisku premiera generała kontrwywiadu Siergieja Stiepaszyna. Dla przywódcy rosyjskich komunistów Giennadija Ziuganowa jest to przejaw "starczego marazmu". Dla lidera innej opozycyjnej partii Grigorija Jawlinskiego to potwierdzenie "agonii reżimu".