Czasy Reagana minęły, w wielu krajach nadeszły czasy populistów, którzy by sobie chcieli porządzić, ale niespecjalnie wystawiać na ryzyko. Zachód dozuje więc Ukrainie pomoc militarną tak, by nie doprowadzić Rosji do klęski, by nie docisnąć Putina do ściany Kremla od strony Mauzoleum Lenina. I na tym Moskwa gra.
Rosjanie po wojnie w Ukrainie wcale nie zamierzają redukować swoich sił zbrojnych. Plany przewidują utrzymanie armii na poziomie 1,5 mln personelu wojskowego i cywilnego z możliwością zwiększania stanów. Mówi się też o znacznym zwiększeniu produkcji.
Gdyby słowa miały taką moc jak pociski, ukraińska armia już dawno defilowałaby po placu Czerwonym w Moskwie. Dlaczego sojusznicy ciągle boją się Rosji i nie wspomagają Ukraińców w wystarczającym stopniu, by uzyskali przewagę w toczącej się wojnie?
Wojna trwa i nie ma poważnej platformy negocjacyjnej. I właśnie w kontynuacji tej wojny tkwi więcej logiki niż w ciągłych politycznych zaklęciach, że „każda wojna kończy się przy stole negocjacyjnym”.
Zapewne będzie to ostatnia rosyjska ofensywa przed próbą zamrożenia konfliktu do momentu, kiedy Rosja znów będzie gotowa na kolejną pełnoskalową wojnę z Ukrainą – lub może tym razem z Polską albo państwami bałtyckimi. Szczególnie jeśli w międzyczasie Ukraina zostanie przyjęta do NATO.
Zatrzymany w Paryżu twórca i właściciel Telegrama Paweł Durow chciał być w oczach świata apostołem internetowej wolności. Dla Francuzów stał się zwykłym przestępcą.
Były prezes RARS stanął przed sądem w Londynie; w polskim Sądzie Najwyższym zamieszanie w związku z decyzjami prezes Manowskiej; Putin bezkarnie z wizytą w Mongolii; rosyjskie służby podszywają się pod „Politykę”; decyzja ws. stóp procentowych.
Władimir Putin pierwszy raz odwiedza kraj, który jest sygnatariuszem statutu rzymskiego. Oznacza to, że na jego terenie obowiązują decyzje Międzynarodowego Trybunału Karnego i powinien zostać aresztowany. Ale Mongolia tego nie robi.
Władimir Putin kilka dni temu pojawił się w Czeczenii, jednej z najbardziej kłopotliwych republik Federacji Rosyjskiej.
W związku z zatrzymaniem Pawła Durowa rosyjska propaganda chętnie lansuje narrację, że na Zachodzie z wolnością słowa jest gorzej niż w Rosji. Oburzył się też klubik przyjaciół Putina.