Opowieść miejscami zachwycająca, miejscami nierówna, ale przede wszystkim wciągająca i bardzo odważna.
Prawdziwe historie z czasu okupacji mogą wydawać się gotowym tematem literackim.
Teksty Berezy działają ożywczo, uderza ich żarliwość, która sprawia, że choć wszystko przemija, to literatura jawi się jako coś, czemu warto poświęcać życie.
Brakuje silnego spoiwa powieściowego i przez to nowa książka Grzegorzewskiej nie ma siły.
Mama wyglądała na zdziwioną moim nagłym ozdrowieniem, ale nic nie powiedziała. Pogrzebała gumiakiem w ciepłym popielisku, wokół którego lśniło zakole brunatnej trawy, podniosła okopcony gwóźdź, odrzuciła go w kierunku hałdy piasku i zawróciła do domu.
Guguły to niedojrzałe owoce. Bardzo dobry tytuł dla opowieści o dojrzewaniu.