Płyta gramofonowa po czterech dekadach znów wygrywa z CD. Ale jest to zwycięstwo trudne: pozostała towarem kolekcjonerskim, częściej kupowanym niż słuchanym, drogim i dewastującym środowisko.
Pocztówka dźwiękowa to jeden z fenomenów PRL i jedyny w całym bloku wschodnim przykład prywatnego przemysłu płytowego.
Dyskietek wciąż używa amerykańska armia, maszyny do pisania są wykorzystywane przez firmy wojskowe, a płyty winylowe mają coraz więcej fanów. Stare technologie przetrwały w zaskakujących miejscach.
Szał na winyle sprawił, że do nielicznych tłoczni ustawiają się kolejki. A w Polsce tłoczni nie ma... No, może jedna: na Lubelszczyźnie, ale właściciel jest artystą, a nie przedsiębiorcą.
Mam podejrzenia, że jedną mocną bluesową frazą ze swojej piosenki Natalia Przybysz zebrała dwa Fryderyki.
W latach 50. z technologią nagraniową radziliśmy sobie dobrze, potem coraz gorzej – uważa specjalista w tej dziedzinie Piotr Nykiel. Na szczęście są szanse, że nadrobimy stracony czas.
Stare, dobre etykietki, takie jak rock, soul czy funky, dziś nie mają już sensu. To nowe wyzwanie dla artystów, ale także kłopot dla sprzedawców i kolekcjonerów. Coraz trudniej zorientować się, jakiej muzyki na której półce szukać.