Wcześniej czy później dowiadujemy się, co naprawdę myślą, kiedy dadzą się nagrać, nieświadomi otwartego mikrofonu. W tym tygodniu wpadki zaliczyli brytyjski premier i królowa Elżbieta II.
WIELKIE DYNASTIE EUROPY – nowy Pomocnik Historyczny POLITYKI już w salonach prasowych i kioskach.
Książę Karol, przyszły król Wielkiej Brytanii, miał do rządu rozmaite pretensje, a jeśli nie pretensje, to pomysły i dziesięć lat temu napisał aż 27 listów do premiera i szefów różnych resortów.
12 tronów ostało się w Europie. Poza papieżem żaden monarcha nie ma realnej władzy, a jednak poddani nie chcą rozstać się z instytucją monarchii. Bo wciąż dostarcza zbiorowych uniesień i najlepszych plotek.
Rodzina królewska wyłazi z butów, żeby zacząć wyglądać na spoko gości. Idzie im to całkiem nieźle i już tylko książę Karol straszy sztywniactwem i gafami.
Jak to się dzieje, że w cynicznym świecie, pozbawionym autorytetów i złudzeń, monarchia brytyjska cieszy się taką popularnością?
Gadżety. To pierwsze, co kojarzy mi się z królewskim ślubem, odkąd moja nieżyjąca już ciotka wróciła z Anglii smutnej szarej jesieni 1981 r. i obdarowała całą rodzinę chorągiewkami z Karolem i Dianą. Mało pamiętam równie surrealistycznych momentów w życiu. Jak się okazuje, śledzony już na żywo i w kolorze ceremoniał ślubny Williama i Kate odbierało się w gruncie rzeczy podobnie.
Brytyjski ślub królewski wywołał szaleństwo medialne: setki stacji telewizyjnych na całym świecie przekazują obraz z opactwa Westminsterskiego i ulic Londynu.
Rozmowa z dr Lucyną Kirwil o tym, dlaczego tak bardzo interesuje nas ślub brytyjskiego księcia.
Europejscy następcy tronu już nie uczą się, jak rządzić poddanymi. Dziś dla dobra dynastii czarują prasę i żenią się z klasą średnią – osobami, które wiedzą, ile kosztuje bilet na metro, kilogram morszczuka i hipoteka na dom.