Po 20 latach od rozpoczęcia śledztwa w sprawie tajnych więzień CIA w Polsce dowiadujemy się o jego umorzeniu. Co można było zrobić innego?
Helsińska Fundacja Praw Człowieka zaprasza w poniedziałek 20 stycznia na kolejną debatę helsińską „Tajne więzienia, tajne postępowanie, jawna (nie)odpowiedzialność”.
Telegram z Polski: „Szanowni obcy szpiedzy – stop – oszczędźcie sobie fatygi – stop – polskie tajemnice podajemy wam jak na tacy – stop – róbcie z tym, co chcecie”. Podpisano: IPN. Taki dowcip krąży w środowisku ludzi służb.
W 2014 r. Europejski Trybunał uznał, że polskie śledztwo ws. więzień CIA było przewlekłe i nieefektywne. Polska naruszyła też zakaz tortur i nieludzkiego traktowania.
Roma locuta, causa finita. Rzym przemówił, sprawy koniec. Mimo zasady trzeba jednak wyrazić dwie wątpliwości. Najpierw polityczną, potem proceduralną.
Jakie wieści z naszego kraju przebiły się do czytelników najważniejszego amerykańskiego dziennika w 2014 roku? Na szczęście nie tylko przepychanki polityczne, problemy Kościoła czy sprawa więzień CIA.
Były wiceszef ABW ujawnił, że Polsce groził atak islamskich ekstremistów. Były oficer wywiadu Aleksander Makowski sprecyzował, że to Al-Kaida zasadziła się na nasz kraj. Ale obaj osadzali zagrożenie w innych latach. Było coś na rzeczy?
Raport amerykańskiego Senatu oficjalnie ujawniający niegodziwe praktyki CIA wywołał falę oburzenia i krytyki w całym świecie.
Polska nie zrobiła źle, kiedy – jak inni sojusznicy – zgłosiła się bez wahania do współpracy z Waszyngtonem po ataku 11 września.
Tortury CIA wobec członków Al-Kaidy nie dostarczyły informacji, których nie można by zdobyć w inny sposób – to najważniejsza konkluzja raportu Komisji Senatu USA ds. wywiadu.