Benzynę można robić również z węgla. Im szybciej drożeje ropa naftowa, tym bardziej staje się to opłacalne.
40 proc. wszystkich kradzieży kolejowych przypada na Śląsk. Tu z wagonów kradło się od zawsze, zwłaszcza węgiel. Dlatego za śmierć czterech gimnazjalistów pod kołami pociągu ludzie z Załęża obwiniają głównie strażników. Zamiast odwrócić się plecami, pilnowali węglarek.
Rządzących polskim górnictwem łączą studia, układy towarzyskie, partyjne (byłe i obecne). Choć jedni klęczą w kościołach, a inni ślęczą nad tygodnikiem "Nie", to razem stworzyli system odporny na polityczne burze. Przede wszystkim łączą ich pieniądze. Rocznie obracają ponad 15 mld zł. Sami świetnie zarabiają: przeciętnie 20-30 tys. zł za kierowanie firmami przynoszącymi straty. Do tego wzajemnie dla siebie są doradcami, biorącymi pieniądze za opracowanie coraz to innych programów.
Dusimy się od nadmiaru węgla: na przykopalnianych hałdach leży już ponad 6 mln ton, podobny zapas ma na swoich składach energetyka. Tymczasem przed kopalniami ustawiają się najdłuższe kolejki w III RP: kierowcy z całego kraju koczują nawet i dwa tygodnie. W głębi kraju tona węgla z dowiezieniem do domu kosztuje blisko 400 zł. Skąd te zapasy, wysokie ceny i kolejki?
Jeszcze miesiąc temu, przed atakiem zimy, na hałdach leżało ponad siedem milionów ton węgla, spółki ograniczały wydobycie, a dzisiaj pod kopalniami ustawiają się kilometrowe kolejki ciężarówek - kierowcy skarżą się, że na załadunek czekają po kilka dni, marzną w kabinach, a w całym kraju marzną ludzie. Raz słyszą, że węgla jest za dużo, należy radykalnie zmniejszyć produkcję, a wystarczy, że trochę przymrozi i poprószy śnieg, to okazuje się, iż jest go jak na lekarstwo.