"Kaleka z Inishmaan" Martina McDonagha w Teatrze Powszechnym to najlepszy - jak dotychczas - warszawski spektakl w sezonie. Widowisko mądre, wyważone, przejmujące.
Trybunał Konstytucyjny podzielił zastrzeżenia prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, że ustawa warszawska jest niezgodna z konstytucją. Orzeczenie Trybunału jest ostateczne. W stolicy pozostaje dotychczasowy ustrój, którego zasadniczymi cechami są: niemożność wybrania burmistrza gminy Centrum będącego jednocześnie prezydentem stolicy, istnienie dwóch rad o nakładających się kompetencjach (Rady Powiatu i Rady Warszawy), bałagan w sferze finansowania usług ogólnomiejskich.
Lunapark Europa stoi na warszawskich Stegnach, na smutnym, wytarganym przez wiatry śródmiejskim stepie i wygląda jak niespełniona obietnica wielkiego karnawału.
Daleki Wschód i Zachód już dawno zaakceptowały feng shui, chińską sztukę harmonizowania otoczenia. Dlatego nikogo nie dziwi fakt, że kiedy bogaty koncern buduje siedzibę swojej firmy, to zatrudnia konsultanta, który pomaga wybrać lokalizację, a nawet współpracuje z architektem, by gabinet szefa znalazł się w miejscu dla niego najbardziej przyjaznym, a pracownicy na swoich stanowiskach czuli się komfortowo. Chińczycy wybudowali całe miasta trzymając się zasad sprzed tysięcy lat. Warszawę od lat zabudowuje się chaotycznie, a konsekwencją tego jest poczucie narastającej niewygody u tych, którzy w niej mieszkają.
Już w dawnej Polsce mawiano: „będziesz z Litwy albo z Kijowa, gdy masz co w mieszku, to Warszawa schowa”. W XIX wieku doszły do tego powiedzenia w rodzaju: „kto nie umie kraść i oszukiwać, nie ma się po co w Warszawie znajdywać”, „bezpieczniej w nocy na wsi niż w dzień w Warszawie” oraz: „warszawiak w pracy, a wilk u pługa – jednaka z obu posługa”.
W sześć tygodni od wyborów Warszawa nie ma władz. Jej skomplikowana struktura administracyjna (pięć szczebli samorządowych!) uważana jest za światowe kuriozum. Na to nakłada się skomplikowany polityczny układ warszawski. Spróbujmy rozszyfrować, kto dziś rozdaje karty w stolicy.
Niezgoda na kształt świata, dojmujący wewnętrzny dyskomfort, obrzydzenie wobec rzeczywistości - ileż arcydzieł z tych pasji wyrosło! Niepodważalna jest ich wartość, to potężne motory żywej sztuki wszystkich czasów. Czy jednak same w sobie wystarczą do artystycznego sukcesu? Czy nie przypominają czasami silników samochodu zarytego w piasek - zdolnych, owszem, do wprawienia wozu w gwałtowne buksowanie, ale jednak nie będących w stanie ruszyć go z miejsca?
Aby już nikomu dłużej nie wydawało się, że pod latarnią może być najciemniej, minister zdrowia zaczął porządkować służbę zdrowia od szpitala, który ma pod bokiem. Posłał więc swoich kontrolerów do Centrum Onkologii w Warszawie, a oni stwierdzili to, co minister o państwowej służbie zdrowia dawno już powinien wiedzieć: jest deficyt, źle wykorzystana aparatura, kolejki.
Świątynia Opatrzności Bożej ma stanąć na jednym z najbardziej łakomych i atrakcyjnych terenów budowlanych stolicy. Do niedawna były to grunty rolne, w wieczystej dzierżawie SGGW. Ale zostały sprzedane. Lokalne agencje nieruchomości utrzymują, że istnieje niepisana umowa, iż część tych terenów przypada księdzu Adamowi Bijakowi z wilanowskiej parafii św. Anny.