Miasteczka wzdłuż otwockiej linii kolejowej powstawały pod koniec XIX w. z marzenia o ciszy i spokoju – z daleka od trzewi lewiatana, jak już wtedy nazywano Warszawę. Kilka tysięcy domów, z których każdy miał swoje ludzkie imię, zbudowano na piachu, wśród lasów sosnowych, w idyllicznym drewnianym stylu świdermajer.
Dla Tadeusza Konwickiego był to „pomnik pychy, statua niewolności”. 22 lipca 1955 r. otworzył podwoje warszawski Pałac Kultury i Nauki, reklamowany jako „dar narodów radzieckich dla polskiego narodu”.
Wystarczyło 12 lat, by Noc Muzeów zamieniła się we własną karykaturę. Teraz jest już za późno, ale od przyszłego roku proponuję zmienić nazwę na „Noc Jarmarków”.
Na 146 przebadanych miast Łódź ustępuje tylko Stambułowi. Także Warszawa znalazła się w dziesiątce najbardziej zatłoczonych metropolii.
„Tańczyliśmy w studenckiej Stodole czy Hybrydach. Piło się wódkę w Kameralnej i chodziło do SPATiF-u. Ja tańczyłam, ale wódki nie piłam. Wtedy bywało się w tych modnych miejscach po to, żeby się bawić, a nie by zaistnieć w tabloidach. Choć to były ciężkie czasy, wspominamy je z sentymentem”.
Tak aktorka Beata Tyszkiewicz wspomina życie w stolicy Polski we wstępie do wydanego właśnie albumu „Warszawa lata 60.”. Zbiór zawiera blisko 200 zdjęć, które pokazują miasto w sytuacjach codziennych i od święta. Zabawa łączy się z ciężką pracą, bieda i zacofanie z chwilowymi skokami w nowoczesność.
Co przetrwało do dziś z tamtej Warszawy, a co pozostanie tylko w naszych wspomnieniach – i na czarno-białych fotografiach?
Czy warszawska Praga przeżyje renesans? Czy w ogóle coś się w stolicy zmieni poza tym, że ileś tysięcy jej mieszkańców będzie miało łatwiejszy dojazd do pracy i powrót do domu?
Budowa metra w stylu w warszawskim doprowadziłaby inne polskie miasta do bankructwa. Są jednak tańsze rozwiązania, nad którymi warto pomyśleć, póki mamy do dyspozycji unijne pieniądze.
Największą popularnością wśród turystów cieszą się miasta w Azji. W czołowej setce znalazło się jednak miejsce dla obu stolic Polski.
Partyjne i polityczne porachunki przesłoniły może i najciekawsze zjawisko tych wyborów: sukces nowych ruchów miejskich.
Stołeczny Maszt Wolności jest jeszcze jednym, smutnym symbolem. Absolutnej bezradności władz miejskich (nie tylko Warszawy) na pomysłowe, nowoczesne formy upamiętniania i hołdu.