Samorządowcy z mazurskich miast i gmin miotają się między poczuciem dumy i lęku. Ich kraina weszła do finału plebiscytu na światowy cud przyrody. Ale co będzie, jeśli ktoś naprawdę uzna,
Samorządowcy z mazurskich miast i gmin miotają się między poczuciem dumy i lęku. Ich kraina weszła do finału plebiscytu na światowy cud przyrody. Ale co będzie, jeśli ktoś naprawdę uzna, iż tutejszą naturę trzeba chronić?
Od maja do października po jeziorach niesie się ryk silników. Najnowocześniejsze motorówki ścigają się z modnymi skuterami. Miłośnicy ciszy i spokoju zaczynają omijać Mazury.
Rozmowa z Krzysztofem Worobcem, prezesem Stowarzyszenia na rzecz Ochrony Krajobrazu Kulturowego Mazur „Sadyba”
Syn Brygidy Bocian ze Szczytna już nie chciałby decydować, czy jest Mazurem, Polakiem czy Niemcem. Wolałby być Europejczykiem. A Ewa Gadomska z Miętkich nie zorientowała się nigdy, że była dla władzy ludowej elementem niepewnym. To ze względu na nawał prac polowych.
Reszelski zamek w swojej blisko 700-letniej historii bywał twierdzą, wielokrotnie obleganą i zdobywaną, rezydencją myśliwską biskupów warmińskich; za czasów pruskich został zmieniony w więzienie, gdzie przetrzymywano ostatnią – już w XIX w. – spaloną czarownicę w Europie. Po wojnie stał się domem pracy twórczej.
Dwie baby robią w tym lesie: Baśka i Kaśka. Trochę narwane, ale oczy ufne. Bez nich nie byłoby pracy dla pilarzy. I żyć nie byłoby za co. Dwudziesty pierwszy wiek, a tutaj wszystko wróciło w stare koleiny: ani koń bez człowieka, ani człowiek bez konia.
Gdy jesienią odleciały ptaki, przy polskich drogach znów zaczęła się masakra przydrożnych drzew. Pod hasłami bezpieczeństwa kierowców i modernizacji dróg niszczy się ukształtowany przed wiekami krajobraz. Wycinka pozbawiona jest jakiejkolwiek kontroli.
Kto ostatnio przejeżdża przez Mazury, ten jest świadkiem tragedii: na skraju szos leżą resztki setek pni wspaniałych drzew. Wszędzie pracują brygady drwali. Okoliczni mieszkańcy błyskawicznie zgarniają do zagród ciężkie bierwiona jako drewno na opał.
Dwa tygodnie temu opublikowaliśmy artykuł o masowych wyjazdach do Niemiec polskich obywateli niemieckiego pochodzenia. W zamian za zgodę na wyjazdy, gierkowska Polska otrzymała wysoki kredyt. Oto ciąg dalszy tej historii. Opowieść o losach ludzi, którzy opuścili Mazury, i o Polakach, którzy tam przybyli.