Po latach poza bieżącą polityką Waldemar Pawlak raz jeszcze powraca do elity PSL. Przywołując pamięć o sukcesach partii z czasów, kiedy potrafiła manewrować między skrajnościami. Czy ludowcy pozostaną lojalnymi partnerami dla reszty opozycji?
Dokąd zmierza PSL? Ludowcy jeszcze nie zdecydowali, czy wrócą do koalicji ze Schetyną, czy pójdą sami tam, gdzie na końcu czeka PiS.
To już kolejne wybory, w których rola PSL ma pierwszorzędne znaczenie. Tym razem stawką będzie przetrwanie wielkiego bloku opozycji do wyborów parlamentarnych. A bez ludowców na pokładzie raczej nie będzie już możliwe pokonanie PiS.
Za dyrygowanie polską polityką, w sposób mniej lub bardziej poważny, wzięło się tyle osób, organizacji oraz instytucji, że można odnieść wrażenie przepychanki przy pulpicie.
Być albo nie być Janusza Piechocińskiego w roli szefa PSL zależy dziś nie od Waldemara Pawlaka, ale od Marka Sawickiego. Od tego, czy to on uzna, że „to już ten moment”. Ma swoją kalkulację. I faktyczną, wielką władzę nad partią.
Jak pokazują sondaże, bez SLD i (lub) PSL nie powstanie po wyborach żaden rząd. Partie te domykają wyborcze listy. Nie obywa się bez zgrzytów.
Jedyny poważny, jak się zdaje ruch, personalny w polskiej polityce ma na imię Janusz, a na nazwisko Piechociński, który właśnie został oficjalnie i formalnie wicepremierem i ministrem gospodarki w koalicyjnym rządzie PO-PSL.
Janusz Piechociński wejdzie do rządu na stanowisko wicepremiera i ministra gospodarki. Żadnych innych zmian nie będzie. Nie będzie również „renegocjacji” umowy koalicyjnej.
Waldemar Pawlak, niemal opoka polskiej polityki od ponad 20 lat, przeżywa smak kolejnej porażki. A przecież wydawał się niezniszczalny jako główny obrotowy, bez którego trudno skleić jakąkolwiek koalicję. Ale potwierdziła się zasada, że polityczne dzieje Pawlaka to na przemian czas zwycięstw i klęsk.
Tydzień minął, odkąd Janusz Piechociński został szefem PSL, a ciągle nie wiadomo, czy przyjmie tekę wicepremiera oraz ministra gospodarki po Waldemarze Pawlaku.