„Wyrok” w sprawie aborcji najbardziej uderza w kobiety po trzydziestce, bezdzietne i planujące kolejne potomstwo. Bo wbrew konserwatywnej propagandzie prawo do aborcji ułatwia podjęcie decyzji o ciąży.
Na los nic się nie poradzi, ale można choć sprawić, by ludzie postawieni w krytycznej sytuacji poczuli, że mają oparcie w innych. Ale nie w Polsce.
Lekarze i rodzice coraz częściej stają wobec piekielnego dylematu. Rodzą się dzieci – za wcześnie, zbyt niedojrzałe, skazane na kalectwo i cierpienie. Ale współczesna medycyna pozwala im przeżyć. Czy tak trzeba? Czy wolno?
Ciąża nie zawsze kończy się radosnymi narodzinami. I nie da się tego zmienić za pomocą utopijnego prawa.
Co roku rodzi się ponad 2 tys. dzieci z głębokimi wadami. Ich rodziców czasem trzeba zastąpić lub im pomóc. Lecz nie ma kto tego zrobić.
Zaczyna się walka o każdy oddech, gram ciała, każdą sekundę życia. Ciesz się, przytulaj, całuj swoją małą księżniczkę. Nie myśl, co będzie za minutę, za godzinę, za tydzień. Z takimi dziećmi jest tylko tu i teraz.
Te choroby zwane są w medycynie sierocymi – bo nikt nie chce się nimi zajmować. Rzadkie, nietypowe, nieuleczalne, za to wymagające potwornie drogich leków. Aż 2–3 mln Polaków tak choruje.
Rozszczepy wargi i podniebienia to po wadach serca drugie z zaburzeń rozwojowych najczęściej występujących u noworodków. Bywa trudne do zdiagnozowania i zdezorientowani rodzice miotają się między różnymi specjalistami.