Położyć na trzy dni w szpitalnym łóżku kobietę, w organizmie której rozwija się sepsa, to jak postawić ją pod ścianą z podniesionymi rękami, podczas gdy wokół świszczą kule. Prawdopodobieństwo, że przeżyje, jest podobne.
Od Pomorza po Tatry. Przyjmowałam pacjentki z podlaskiego, Rzeszowa, Szczecina, Pomorza, Olsztyna – zewsząd. Przyjeżdżają i dziwią się, że są u nas traktowane normalnie – mówi dr Gizela Jagielska, wicedyrektor szpitala w Oleśnicy na Dolnym Śląsku, ginekolożka.
Stawka legalizmu jest wysoka. Na jego ołtarzu złożono ofiarę z Izy, Agnieszki, Dominiki. Niestety mogą nie być jedynymi. Zosie, Krysie, Basie, Marysie... Narzeczone, żony, córki, siostry, przyjaciółki… Tumanione i ubezwłasnowolniane często perfidnym przekazem: Bóg tak chciał, Bóg dał, Bóg wziął!
Zachowajmy umiar, bo mam wrażenie, że podążamy w szaleńczym kierunku z przedwczesnymi ocenami na temat tego, kto tym razem zawinił – mówi dr Maciej Socha ze Szpitala Św. Wojciecha w Gdańsku. Żaden raport medyczny nie przywróci jednak zaufania między pacjentkami a ginekologami.
Zapowiedź kontroli „aborcyjnej” w Szpitalu Bielańskim wywołała prawdziwą burzę. Organizacje walczące o prawa kobiet tę decyzję konsultantki w dziedzinie położnictwa i ginekologii dla województwa mazowieckiego prof. Bronisławy Pietrzak interpretują jednoznacznie jako polityczny nacisk na szpital.
W internecie można obejrzeć zdjęcia dzieci z wadą, którą miał Ignacy. Z wystającymi oczkami, potworkowate, przerażające. Kiedy przed porodem dostałam zdjęcie Ignaca, usłyszałam: „to na pamiątkę, bo nie wiadomo, czy pani go zobaczy” – mówi Marta Wojtkowiak.
„W Szpitalu Bielańskim wraz z całym zespołem lekarzy uratowaliśmy tysiące dzieci i kobiet, a idąc do pracy, codziennie musieliśmy oglądać na plakatach porozrywane szczątki. Taki sam widok miały pacjentki z zagrożonymi ciążami leżące na oddziale” – opowiada prof. Marzena Dębska, położniczka i ginekolożka.
Dostępność programu badań perinatalnych w Polsce wciąż jest uwarunkowana dobrą wolą ginekologa – mówi prof. Maria Sąsiadek, była konsultantka krajowa ds. genetyki, ekspertka w programie unijnym „Public Health Genomics”.
Położnicy nie kryją, że prowadzą ciąże pod presją odpowiedzialności karnej. To oznacza jeśli nie rezygnację, to ograniczenia nowoczesnych metod leczenia, bo niosą ze sobą ryzyko poronienia. A proliferzy ślą do szpitali pisma i domagają się odpowiedzi, ile przeprowadzono tam aborcji i z jakich powodów.
Po śmierci Izy nie myślę już o tym, co bym zrobiła, gdyby płód okazał się chory. Zastanawiam się, czy w ogóle znajdę w sobie odwagę, aby urodzić w Polsce dziecko.