Według Budapesztu to kolejny odwet Ameryki za „suwerenną politykę Węgier”, szczególnie w kontekście wojny w Ukrainie.
Takim językiem mówią wschodni despoci, do których Orbánowi dziś bliżej niż do liberalnego Zachodu. W polityce słowa mają swoje konsekwencje, a liberalny Zachód je dostrzega.
Szef Rady Europejskiej Charles Michel ogłosił zablokowane przez Polskę i Węgry zapisy migracyjne jako swoje wnioski ze szczytu. Jednocześnie poinformował, że mają poparcie 25 z 27 krajów Unii.
Gdy Rada UE przetrwa już jakoś węgierską prezydencję, może ją jeszcze czekać prezydencja Dudowa.
Był taki fragment wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego na ostatniej konwencji programowej PiS, który nie zwrócił większej uwagi. Ale mnie zainteresował od razu. Czy przyszłość należy do ustrojów hybrydowych? Pyta w gościnnym tekście na Polityka.pl Tomasz Sawczuk z „Kultury Liberalnej”.
Demokracja, jeśli właściwie funkcjonuje, nie może być oparta na kłamstwie i go eksportować – bo ono prędzej czy później zostanie ujawnione – mówi prof. Sergei Guriev, profesor ekonomii na Sciences Po w Paryżu, współautor książki „Spin dyktatorzy. Nowe oblicze tyranii w XXI wieku”.
Według Viktora Orbána za rekordową inflację na Węgrzech – nazywaną przez niego wojenną – odpowiedzialni są wszyscy, tylko nie jego rząd. I nie Rosja.
„To kolejny ważny krok w kierunku osłabiania Rosji” – powiedział premier Mateusz Morawiecki, komentując przyjęcie kolejnego pakietu sankcji.
Jeśli Rada UE nie zatwierdzi węgierskiego Krajowego Planu Odbudowy do końca roku, Budapeszt bezpowrotnie straci co najmniej 4 mld euro.
Europosłowie wzywają, by nie odblokowywać funduszy dla Budapesztu. Komisja Europejska jest niezadowolona z ostatnich reform Viktora Orbána. Ale czy wniosek o zamrożenie pieniędzy ma szanse?