W Małopolsce nie będzie przyspieszonych wyborów; Viktor Orbán wybiera się do Moskwy; Brytyjczycy wybrali nowy rząd; Euro 2024 wkracza w fazę ćwierćfinałową; resort kultury odpowiada na protest mediów.
Premier Węgier wraz austriackim nacjonalistą Herbertem Kicklem i byłym szefem czeskiego rządu Andrejem Babiszem ogłosili stworzenie nowej grupy w Parlamencie Europejskim „Patrioci dla Europy”. Korzyści z jej istnienia będzie miał co najwyżej sam Orbán.
Węgry od poniedziałku sprawują prezydencję w Radzie Unii Europejskiej, przez co stanowisko Orbána może być odbierane jako postawa całej wspólnoty. Nie przez przypadek jego działania są jednak mało konkretne.
Wiadomość o przygodach Obajtka w Budapeszcie to niejedyna ciekawostka z życia nocnego naszego geniusza managementu paliw płynnych. Jak wiadomo, od młodości ma on smykałkę do żonglowania nieruchomościami.
Z ostatnich sondaży przed wyborami wynika, że poparcie dla ugrupowań skrajnej prawicy nie rośnie, jest raczej stabilne. Z drugiej strony arytmetyka każe widzieć w nich ogromną siłę. I zagrożenie.
Unii udaje coraz lepiej ustalić, gdzie w stosunkach z Chinami leżą jej interesy, a gdzie czyhają zagrożenia.
Wyjazd Mateusza Morawieckiego na „kolejny sabat proputinowskich nacjonalistów” stał się głośny dopiero, gdy powiedział o nim z trybuny sejmowej szef MSZ Radosław Sikorski. Musimy zwrócić uwagę na konsolidację amerykańskich trumpistów z europejskimi zwolennikami Putina.
W Budapeszcie właśnie zakończyła się kolejna edycja CPAC, dwudniowego zjazdu konserwatystów z całego świata. Konserwatyzm pojawił się tam jednak tylko w nazwie, bo najwięcej było życzeń powrotu Donalda Trumpa i powtarzania rosyjskiej propagandy.
Przybywa zakłóceń w systemie władzy, który na Węgrzech zbudował premier Viktor Orbán.
Według Europejskiej Rady ds. Stosunków Międzynarodowych ryzyko odegrania przez eurosceptyków dużej roli w kształtowaniu nowych władz UE jest niewielkie. Ale wspólnota ma problemy, bo... słabo obwieszcza swoje sukcesy.