Czeski wywiad o rosyjskiej propagandzie; Matka Boska Równościowa; promocje „na VAT”; skąd tak nagła dymisja gen. Gromadzińskiego; mizerny efekt spotkania premierów Polski i Ukrainy.
Boimy się podwyżek zaraz po Wielkanocy, chociaż część sieci handlowych już obiecuje, że wyższy VAT weźmie na siebie. Czy to tylko marketingowa sztuczka?
Ekonomiści twierdzą, że 5-proc. stawka VAT na żywność wraca w najlepszym momencie, inflacja na razie bowiem szybko spada, co jednak nie oznacza spadku cen.
Prezydent i premier w Waszyngtonie; wybory w episkopacie; Duda zawetuje ustawy o tabletce „dzień po” i liberalizacji aborcji; koniec zerowego VAT na żywność; wylosowano numery list w wyborach samorządowych.
Sieci handlowe, agresywnie walczące o miano najtańszej, stają przed prawdziwym testem: przerzucą nowe koszty na klientów czy wezmą je na razie na siebie?
Co nas czeka w 2024 r.? Dwie podwyżki płacy minimalnej, 800 plus i zerowy VAT na żywność mają zrekompensować nam długie miesiące wysokiej inflacji. Do nowości należy choćby „babciowe”. Z mniej przyjemnych wiadomości – sporo podwyżek opłat i podatków. Duży pakiet zmian czeka także kierowców.
Dziura w budżecie państwa rośnie, wpływy z podatków maleją. PiS zostawia nowemu rządowi Polskę w finansowej ruinie, w której znów grasują mafie vatowskie. Taką Polskę, jaką straszyło, obejmując władzę w 2015 r.
Prawdopodobnie jeszcze wspinamy się na szczyt drożyzny, tymczasem rząd zaprezentował już drugą tarczę antyinflacyjną. Jej głównym komponentem są obniżki VAT, a oczekiwany efekt spektakularny – spadek cen paliw nawet o 70 gr na litrze. Tyle że nie samym paliwem człowiek żyje.
Duże sieci już reklamują się nadchodzącą obniżką podatku VAT na żywność. Małe sklepy znalazły się w pułapce.
Rząd chce walczyć z drożyzną, czasowo obniżając podatek VAT. O ile w przypadku paliw efekt odczujemy, o tyle przy żywności trudno liczyć na wyraźne spadki cen. Premier już straszy sklepy kontrolami i karami. Kto kogo przechytrzy?