Po odkryciu rosyjskiego pocisku pod Bydgoszczą dymisji w wojsku ani rządzie najprawdopodobniej nie będzie, ale sprawa się nie zakończyła. Prezydent z BBN usiłują godzić, ale do gry wszedł też aktor mniej przewidywalny.
Okazuje się, że mimo stosunkowo małej aktywności lotnictwa w Ukrainie uderzenia z powietrza, prowadzone w głębi kraju, są niezwykle groźne i mogą nieść poważne konsekwencje.
Znamienne, że na dwudniowej konwencji PiS do trwającego któryś dzień kryzysu na linii MON–najwyżsi dowódcy nikt się nie odniósł. To, że nie wspomniał o nim Mariusz Błaszczak, może być zrozumiałe. Ale o generałach nie napomknął nawet prezes Kaczyński, a przecież z łatwością można sobie było wyobrazić, że zrobi z wojskowych kolejną „specjalną kastę” do rozliczenia lub weryfikacji.
Do Ukrainy wciąż dostarcza się nowe uzbrojenie. Pewnym przełomem są brytyjskie pociski skrzydlate Storm Shadow. Ale nie tylko one są ważne i ciekawe.
Po ostatnim poszerzeniu o Finlandię tylko 8 na 31 państw Sojuszu spełnia uzgodnione niemal dekadę temu minimum wydatków obronnych. Finansowe wakacje uniemożliwiają podniesienie zdolności wojskowych do takiego poziomu, jakiego wymaga uzgodniona rok temu w Madrycie nowa doktryna.
Wszyscy się zastanawiamy, jak to jest możliwe, że nikt przed atakiem z 24 lutego 2022 r. nie wiedział, że cała rosyjska potęga militarna to ściema. A przecież państwa zachodnie już nieraz wcześniej przekonywały się, że ZSRR potrafi nieźle blefować.
Korea Południowa uzyskała nuklearne wsparcie Waszyngtonu. To symbol znaczenia tego kraju, ale niekoniecznie strachu przed reżimem Kimów. Seul uzyskał status podobny, a może przewyższający Australię. Będzie mieć odnowiony amerykański parasol atomowy.
Zachodnie media i politycy dużo mówią o Polsce jako o nowej sile regionalnej. I polskie władze chyba niestety uwierzyły już, że kierują mocarstwem.
To kolejny etap przesuwania poważnej infrastruktury wojskowej USA na wschód Europy i dowód na istnienie realnych planów obronnych, przewidujących użycie znaczących sił. Chodzi o to, by poważne siły były dostępne szybciej i tam gdzie są potrzebne, choć niekoniecznie muszą stacjonować na stałe w pobliżu.
Zaskakujące jest to, że kraj, w którym wyprodukowano najwięcej czołgów na świecie – i jest to niewiele mniej, niż wynosi produkcja czołgów w całej reszcie świata – obecnie nie jest w stanie produkować ich w znaczącej liczbie. Ale czy Rosjanie się tym przejmują? Najwyraźniej nie.