Już od nowego roku ma wejść w życie system kaucji za butelki i puszki. Tymczasem sklepy są nieprzygotowane, samorządy straszą podwyżkami opłat śmieciowych, a rząd sam nie wie, czy zdąży z ustawą.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że w dniu, w którym Onet i TVN24 ujawniły jej nowe oblicze, to samo zrobiła „Gazeta Polska”. Tyle że z nieco innej perspektywy.
W całej Polsce, według danych departamentu zwalczania przestępczości środowiskowej w Głównym Inspektoracie Ochrony Środowiska, takich tykających bomb ekologicznych mamy aż 424.
W Polsce wciąż brakuje skutecznych rozwiązań w walce z nadmiarem odpadów. Dlatego tak dużo zależy od codziennych decyzji podejmowanych przez konsumentów, czyli nas wszystkich.
Rząd planuje zastawić pułapkę na samorządy, proponując, żeby dopłacały z i tak nadwerężonych budżetów do gospodarki odpadami. Nie rozwiąże to żadnego z problemów, które spowodowały śmieciową galopadę cen w Polsce.
Polski system zarządzania odpadami nadaje się tylko do śmieci.
Ministerstwo Środowiska o pół roku odsunęło w czasie od dawna zapowiadaną zmianę sposobu segregacji odpadów. Jak tłumaczy: aby wyrównać szanse samorządom. To dlaczego samorządowcy protestują?
Poseł Krzysztof Brejza ujawnił wstydliwy dla PiS fakt: w 2017 r. import odpadów był dwukrotnie wyższy niż dwa lata wcześniej, za rządów PO i PSL.
Trwa seria pożarów na składowiskach odpadów. Płoną plastiki, opony, chemikalia. Czarny, gryzący dym unosi się w powietrze, zagraża ludziom i truje środowisko. Przypadek? Nie sądzę.
Co zmieniła ustawa śmieciowa, czyli dlaczego, skoro miał być porządek, wciąż jest bałagan?