Ustawa o maksymalnych cenach prądu uczyni z handlu energią elektryczną działalność ryzykowną, i prywatne spółki obrotu zwiną pewnie żagle albo wręcz zbankrutują. Państwowe już dziś nie składają ofert w przetargach. Kto więc ten prąd nam dostarczy?
Sorry, taką mamy energetykę. Jeśli nie zrobiliśmy nic, by odejść od węgla, to rosnące ceny uprawnień do emisji CO2 i konieczność utrzymywania górnictwa nas zabijają.
Dlaczego energia drożeje? Zdrożała już dwa lata temu, ale żeby nas nie denerwować przed wyborami, ustawą prądową zamrożono ceny. Dziś zapłacimy za to z nawiązką.
Do długiej listy problemów, z jakimi ostatnio boryka się minister aktywów państwowych Jacek Sasin, rzeczywistość dopisała kolejny – ceny prądu.
Mamy droższą energię, ale mamy też wybory. By prezydent Duda nie musiał świecić oczami za drogi prąd, minister Sasin zapowiedział rekompensaty. Wiadomo wreszcie, ile wyniosą i kto skorzysta.
Inflacja, rosnące ceny energii i paliw, podwyżka płacy minimalnej, słabnąca koniunktura, nowe stawki VAT. Wszystko to złoży się na wyższe koszty życia w Polsce A.D. 2020.
Prezes URE odmówił zatwierdzenia taryf cen prądu, o jakie wnioskowały spółki energetyczne. Wyjątek zrobił dla Tauronu, który chciał najmniej. Reszta musi zmięknąć.
Jeśli PiS znowu zamrozi rachunki za prąd, wywoła nowy konflikt z Komisją Europejską. Jeśli tego nie zrobi, da amunicję opozycji i zmniejszy szanse Andrzeja Dudy na reelekcję.
Po pięciu miesiącach chaosu i nacisków Brukseli rząd będzie musiał złamać swoje obietnice i rozmrozić ceny energii. Wciąż jednak nie wiadomo dokładnie, czyje rachunki pójdą w górę.
„Po nas choćby potop!” – rząd PiS w końcówce 2018 r. w swoim stylu zagrał o wybory. Ale za mrożenie cen prądu i inne wygłupy obecnej ekipy zapłacimy my. I rachunki za energię długo nie pozwolą nam o tym zapomnieć.