Błędy w sztuce, nieudolność i brak profesjonalizmu organów ścigania wyzierają ze śledztwa w sprawie śmierci Andrzeja Krzepkowskiego, rzecznika ursuskiej Solidarności. Ambicje policji i prokuratury, aby za wszelką cenę, szybko, nie zważając na fakty spełnić oczekiwania i znaleźć winnego sprawiły, że - zapewne wbrew intencjom organów ścigania - coraz bardziej przekonujący staje się czarny scenariusz nakreślony przez Zygmunta Wrzodaka, szefa Komisji Fabrycznej Solidarności ZPC Ursus. Według niego był to mord polityczny.
Dwadzieścia lat temu ambasador, radca handlowy i przedstawiciel Polskich Linii Oceanicznych w stolicy Tanzanii, Dar es-Salaam, zwrócili się do Warszawy o zgodę na dawanie łapówek. Statki PLO stały bowiem na redzie tygodniami - dzienny koszt około 5 tys. dolarów - a statki ZSRR, NRD (były takie państwa), nie mówiąc już o zachodnich, wchodziły do portu niemal z marszu. Po dłuższym czasie przyszła odpowiedź: łapówki można wręczać, ale komisyjnie. Śmiechu było co niemiara.