Kto jest duży, a kto mały? Wedle jakich kryteriów to ustalić? Ile który kraj będzie miał w Europie głosów? Takie pytania – pod hasłem „ważenia głosów” – rozstrzygnęła Unia Europejska na szczycie w Nicei. Ważenie głosów nie mogło być zabiegiem automatycznym. Waga ciężka Niemiec groziłaby rozstawieniem reszty partnerów po kątach. Kiedy przyjrzymy się podziałowi głosów – zobaczymy, jak wiele w Unii zrobiono na rzecz harmonii, zgody i oszczędzenia miłości własnej słabszych partnerów.
Po czterech dniach i długiej nocy w Nicei przywódcy Unii Europejskiej ustalili reguły gry w przyszłej Unii 27 państw. Przy okazji Polska pokazała, że nie chce być pionkiem na europejskiej szachownicy, choć zrobiła to w typowym dla siebie ułańskim stylu.
Przypadek zdarzył, że tego dnia przeszłość tak wyraźnie zespoliła się z przyszłością. Już od wielu miesięcy Gerhard Schröder miał w swym kalendarzu zapisaną grudniową wizytę w Polsce z okazji 30-lecia podpisania układu PRL-RFN. Ponieważ szczyt w Nicei został wyznaczony na 7 grudnia, więc wizyta w Warszawie została przyspieszona o jeden dzień. Kanclerz poleciał do Nicei przez Warszawę, rysując na europejskim niebie trójkąt weimarski.
Hubert Vedrine. Minister spraw zagranicznych Francji
Polska znów zadziwiła Europę. Tym razem zrywem integracyjnym. Po długim zastoju, urozmaicanym gorszącymi sporami wokół Urzędu Integracji Europejskiej, przed kilkoma miesiącami zaczęliśmy szaleńczo pedałować, by wpaść na metę kolejnego etapu wyścigu do Unii Europejskiej w ścisłej czołówce. Ogłoszone w zeszłym tygodniu doroczne raporty Komisji Europejskiej o postępach kandydatów pozwoliły nam odzyskać honor lidera.
Tony Blair. Premier Wielkiej Brytanii
Jerzy Plewa. Podsekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i rozwoju wsi
Jean Quatremer, dziennikarz „Liberation”, w artykule „Unia już nie kocha Polski” (POLITYKA 38) nakreślił bardzo krytyczny obraz Polaków i Polski jako kraju zacofanego, zdominowanego przez kler, miotającego się politycznie. Miałoby to uzasadniać narastającą na Zachodzie niechęć do przyjęcia Polski do Unii Europejskiej. Otrzymaliśmy kolejny polemiczny głos z Francji, tym razem długoletniego dziennikarza „L’Express”.