Katoliccy zwolennicy Unii Europejskiej łączą się
Komisja Europejska uważa , że choć z kłopotami, lecz dobrniemy wreszcie do Unii
Teza, że Polska stanie się członkiem UE dopiero koło 2013 r., jest bardzo chwytliwa. Stawiający ją Klaus Bachmann (POLITYKA 29) ma rację, że w wielu sprawach będziemy się dostosowywać przez wiele lat. Zapomniał dodać, że według jego kryteriów prawie nikt w Unii nie jest pełnoprawnym członkiem.
Czternaście polskich specjalnych stref ekonomicznych (SSE) nigdy nie podobało się Brukseli. Przywileje podatkowe nadane działającym tam firmom naruszają unijne przepisy o pomocy publicznej. Komisja Europejska uznała, że rajski żywot polskich stref musi się skończyć.
Decyzja o przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej zostanie powierzona społeczeństwu. To ono w referendum wypowie się, czy zezwala prezydentowi RP na ratyfikację wynegocjowanej umowy. Kto jednak powinien referendum zarządzić? Kto podejmie ostateczną decyzję, jeśli wynik głosowania powszechnego nie będzie wiążący?
Pod koniec maja Eneko Landaburu, szef Dyrekcji Generalnej do spraw Rozszerzenia w Komisji Europejskiej, powiedział, że być może Polska zostanie przyjęta do UE dopiero w czerwcu 2004 r., a nie 1 stycznia 2004 r. Burza w szklance wody, jaka przeszła przez polskie media i zmusiła niemal wszystkich znaczących polityków do ustosunkowania się do tej wypowiedzi, uwidoczniła, na jak mało istotnych kwestiach nerwowa polska opinia publiczna się koncentruje.
Rozmowa z Romano Prodim, przewodniczącym Komisji Europejskiej
Ochrona środowiska przez długi czas nie miała politycznego znaczenia, więc Ministerstwo Środowiska wpadało często w przypadkowe ręce, zwykle polityków mniejszych koalicyjnych partii. Od kilku lat jednak przez ten resort przepływają coraz większe pieniądze z Unii Europejskiej; wkrótce to mogą być miliardy. Tymczasem w urzędzie, jakby nigdy nic, trwają podjazdowe wojenki – ostatnio między grupą z PSL a słabnącymi działaczami SLD. Komisja Europejska zaczyna mieć tego dosyć.