Na umowach-zleceniach pracuje prawie 3 mln Polaków. Rząd PiS zobowiązał się wobec Brukseli, że od przyszłego roku wszystkie zlecenia muszą być obciążone składkami, tak jak etaty. Zanosi się na awanturę i bałagan.
Od 1 stycznia 2025 r. wszystkie umowy cywilnoprawne mają być „ozusowane”. Dotyczy to przede wszystkim pracowników kultury, pomocy społecznej i lekarzy. Najgłośniej protestuje gastronomia, strasząc podwyżkami cen. Wyższe składki będzie płacić około miliona osób.
Twórcy apelują o pomoc do ministra Glińskiego i ostrzegają: „sytuacja jest dramatyczna”. Decyzja o zamknięciu placówek kultury ma chronić przed rozprzestrzenianiem się wirusa. Na razie obnażyła, że chory jest system zatrudniania artystów.
Już nie sądy, a inspektorzy PIP mają zmieniać umowy cywilnoprawne na etaty. A przecież można by zacząć od uporządkowania przepisów, które zachęcają dziś do oszukiwania.
Rozmowa z ekonomistą Harrym Cleaverem o tym, że żyjemy w międzynarodowych obozach pracy i jak z nich uciec.
Rozmowa z Arkadiuszem Sobczykiem, prawnikiem i ekonomistą, o zdziczałym polskim prawie pracy.
To nieprawda, że polski rynek pracy psują głównie chciwi przedsiębiorcy albo potężny kapitał zagraniczny. Najbardziej psuje go państwo, któremu daleko do roli modelowego pracodawcy.
Na umowy zwane śmieciowymi skazani są młodzi i starzy. Od nich karierę zawodową się zaczyna i na nich kończy. Ostatnio na przykład radiowa Trójka pozbawiła etatu legendarnego prezentera Piotra Kaczkowskiego. Sprawa była głośna i pouczająca.
Rząd chce oskładkowania umów o pracę studentów i uczniów. Czy to na pewno taki zły pomysł?
PIP będzie kontrolował firmy pod kątem nowych stawek minimalnych i nadużywania umów cywilnoprawnych.