Na Dworzec Centralny w Warszawie z każdym dniem przybywają tysiące uchodźców z Ukrainy. Więcej jest też zmęczenia wśród wolontariuszy, a co za tym idzie – chaosu. Choć nie każdy chce to widzieć.
Polska coraz szybciej zbliża się do 1,5 mln przyjętych uchodźców. Część Ukraińców lokowana w jest w centrach recepcyjnych prowadzonych przez samorządy. I nie jest to dla nich przystanek na kilka godzin, ale na kilka dni i tygodni – do czasu znalezienia mieszkania, pomocy, wsparcia. A to oznacza, że zaczyna brakować miejsc, gdzie uciekinierzy mogą odpocząć, przespać się, umyć, zjeść.
Do Polski dotarło już ponad 1,2 mln uchodźców. Kobiet z dziećmi, nastolatków, starszych osób. Po dwóch tygodniach wsparcia organizowanego „od parteru” wolontariuszom zaczyna brakować sił. I środków. A co robi rząd?
Wokół praktyki pracy i pomocy więcej jest pytań niż odpowiedzi. Może dla dzieci uciekających przed wojną należałoby stworzyć ukraińskie szkoły zatrudniające ukraińskich nauczycieli? Taki pomysł powtarza się w wypowiedziach dyrektorów i samorządowców.
„Wojewoda zdezerterował” – tak wolontariusze opisują pierwszy tydzień (braku) organizacji pomocy uchodźcom na Dworcu Centralnym w Warszawie. Czy będzie lepiej?
Wysiadały kobiety z dziećmi, z walizkami, plecakami. Rozdzierający płacz, krzyki. Nie sądziłem, że coś takiego przyjdzie mi przeżyć – opowiada Zbigniew Działowski, doradca ds. technicznych i technologicznych Motor Sich, wieloletni prezes PZL Mielec.
Mościska się kończą, kolejka nie. Dwudziesty kilometr. Trzydziesty. Rozrzedza się. Ale ludzie nadal dojeżdżają. W końcu: pustka na drodze.
Warszawskie dworce kolejowe i autobusowe zmieniły się w punkty spontanicznej pomocy uchodźcom z Ukrainy. To niekoniecznie potrzebne.
Dwie Ukrainki mieszkające w Polsce opowiadają o tym, co czują i jak to jest, kiedy twoich najbliższych budzą spadające na nich rakiety.
Wywieszone ukraińskie flagi, zbiórki, nakładki w mediach społecznościowych, manifestacje, modlitwy o pokój, tworzenie list wolontariuszy gotowych pomóc uchodźcom. Polacy ruszyli ze wsparciem dla osób zaatakowanych przez Rosję Putina.