Paweł Hałupka, przedsiębiorca z Długich Nowych koło Gostynia, pod swój dach przyjął blisko 30 uchodźców. A od 16 kwietnia jeździ do Buczy z jedzeniem dla dzieci, których rodziców zamordowali Rosjanie.
Wśród Romów opiekujących się uchodźcami wojennymi z Ukrainy krąży takie gorzkie powiedzenie o gościnności, którą polski rząd chwali się w świecie: wszyscy pomagają Ukraińcom, a Romowie Romom.
Przed wojną w Ukrainie uciekają też Żydzi, dla których rosyjska „denazyfikacja” jest wymownym przeinaczeniem historii. Polskie organizacje żydowskie połączyły siły, by pomóc jak największej liczbie uchodźców – bez względu na ich pochodzenie czy wyznanie.
Rozmowa z prof. dr hab. Izabelą Grabowską, ekonomistką i socjolożką, o tym, czego Polska stająca się krajem migracyjnym potrzebuje od swoich władz.
Wiele dzieci, które przyjechały z Ukrainy, jest zdolnych i bardzo pracowitych. Powinny kształcić się w dobrych liceach. Na starcie tracą na to szansę – mówi Anna Schmidt-Fic z inicjatywy Protest z Wykrzyknikiem.
Pierwszą część „egzaminu z pomagania” Ukraińcom parafie lepiej lub gorzej, ale zdały. Przed nimi jednak część druga i trudniejsza: przekształcenie pomocy doraźnej w długoterminową.
Spada liczba ofert na rynku najmu, który na wojnę w Ukrainie zareagował już w połowie lutego. Mieszkania stały się towarem deficytowym, a ceny rosną błyskawicznie.
Na granicy uchodźców z Ukrainy witali politycy i urzędnicy, a rząd podkreślał swoje zasługi. Ale to samorządy muszą zadbać o byt i potrzeby uciekinierów. A gdzie jest państwo? Co z relokacją i pomocą Unii?
Po pierwszych odruchach współczucia Polaków nachodzi niespokojna refleksja. A jak uchodźcy nie wyjadą? Nie opuszczą udostępnionych pokojów, mieszkań? Zabiorą pracę, utrudnią dostęp do szkół, przedszkoli, lekarzy? Jak się nie będziemy umieli dogadać z „obcymi”?
Po pierwszym zachłyśnięciu się zapraszaniem obcych do domu część z nas uznała, że już wystarczy. I nie dziwię się, że wiele osób doszło do wniosku, że to ich przerasta – mówi psycholożka i psychoterapeutka Tatiana Ostaszewska-Mosak.