Zamiast rozliczyć Andrzeja Dudę i polską dyplomację ze stanowisk podjętych w czasie szczytu, roztrząsamy kwestie, które za dwa dni zostaną zapomniane. Takie zaniedbanie to więcej niż grzech.
Niewątpliwie zmienił się nam ustrój, choć z perspektywy gotowanej żaby trudno było nam to dostrzec. Politolodzy głowią się nad tym, jak go nazwać – demokracja nieliberalna, demokratura, dyktatura hybrydowa (to akurat moje), autokracja, autorytaryzm…
Wygrywają ci, którzy sami widzą się w roli wygranych oraz których tak postrzegają inni. Brzmi to jak z podręcznika taniego akwizytora, ale reguła ta sprawdza się w polityce.
Przyjmuję do wiadomości, że do wyborów partie opozycji demokratycznej pójdą w kilku blokach. Mam przynajmniej nadzieję, że w trzech, a nie w czterech. Ta sytuacja zrodziła jednak całkiem nowe niebezpieczeństwo.