Z tygodnia na tydzień przybywa punktów zapalnych. Protestują lekarze, kobiety, nauczyciele, artyści. Tymczasem PiS pożary gasi benzyną.
Na każdym kroku widać, że tu, w Polsce, żyjemy w dwóch coraz bardziej różnych światach. Na poparcie tej zasmucającej tezy wystarczy kilka przykładów z ostatnich dni.
Miniony tydzień nasilił działania obozu rządzącego, zmierzające do narzucenia własnej wersji tragedii smoleńskiej.
Odwołano wiceministra spraw zagranicznych odpowiedzialnego za współpracę z Komisją Wenecką. Jej zaproszenie było więc błędem.
Wrzesień miesiącem reprywatyzacji. Niczym jesienne liście spadają głowy w ratuszu. Pani prezydent broni się raz lepiej, raz gorzej, ale jej sytuacja – choć nie widać powodu, aby zakwestionować jej osobistą uczciwość – nie jest łatwa.
Zmalała obojętność wobec tego, jaki mamy ustrój. Silny jest też sprzeciw wobec rządów niedemokratycznych. Poparcie dla PiS zacznie topnieć.
Czy Mateusz Morawiecki to genialny wizjoner, czy może pomysłowy Dobromir, który otrzymał szansę poeksperymentowania na całej polskiej gospodarce?
Zaufanie w Polsce zyska partia oparta na chrześcijaństwie, ale niezależna od hierarchii kościelnej i niewkręcająca Kościoła w politykę.
Mam nadzieję, że nadejdzie czas, gdy Rzeczpospolita wyegzekwuje konstytucyjną odpowiedzialność wobec Andrzeja Dudy.
Za przyzwoleniem, a nawet poparciem Kościoła oblepia nas nieznośne kłamstwo. Jest ono gorsze od przestępstwa rządu wobec prawa, gorsze niż łamanie sądu konstytucyjnego.