Wybory są za 2,5 roku i trzeba opracować opozycyjną strategię na cały ten czas, zwłaszcza w warunkach nowego zestawu pisowskich obietnic.
Najważniejszym, moim zdaniem, punktem porozumienia Lewicy z rządem jest obietnica utworzenia niezależnej komisji monitorującej realizację Krajowego Planu Odbudowy.
Przywołuje się dziś przedterminowe wybory z 2007 r., kiedy to, rzekomo, Kaczyński „przelicytował”, PiS stracił władzę i pamięć o tym ma studzić zapały prezesa do przedterminowych wyborów. Uważam analogię z 2007 r. za nieuprawnioną.
Jeśli chcemy, aby traktowano nas poważnie i w Waszyngtonie, i w Paryżu, to nie wolno po szczeniacku oszukiwać.
Jest to język nawiązujący do najlepszych tradycji polskiego skeczu i kabaretu, do słynnej w PRL audycji „Dialogi na cztery nogi” Kofty i Friedmanna. Obajtek czerpie także pełnymi garściami z Tuwima.
Mateusz Morawiecki – znany jako ten, który wprowadził Polskę do Unii Europejskiej i sprawił, że wszyscy zazdroszczą nam wszystkiego – okazał się także wybitnym wirusologiem.
Przez lata mieliśmy poczucie, że polityka dzieje się sama, płynie niejako obok naszego codziennego życia, nie dotyka go, a jest jedynie obiektywnym, podobnym naturze, zjawiskiem.
Jestem z tych, dla których światełko w tunelu może oznaczać nadjeżdżający pociąg.
Naczelnik Państwa porzuca swoją wyróżnioną pozycję i degraduje się do roli wicepremiera-nadzorcy Ziobry. Jarosław Kaczyński jest więc wicepremierem żyrafą. Dlaczego?
Wydaje się mało prawdopodobne, aby równie wielkimi optymistami byli inni posłowie SP, którzy pospołu ze swoimi współpracownikami i rodzinami, doświadczą teraz grillowania ze strony znacznie silniejszego PiS.