Najpierw Joe Biden, a potem Władimir Putin przemówili po zwycięstwie Donalda Trumpa; CBA weszło do Polsatu i TVP; Iga Świątek odpadła z WTA Finals; kandydat na komisarza Piotr Serafin wypadł bardzo dobrze na przesłuchaniu w Parlamencie Europejskim.
Służby działały na podstawie zlecenia prokuratury, która bada umowy na transmisję wydarzeń sportowych. Polski nadawca miał stracić 360 mln zł.
Najlepsze polskie spektakle ostatnich sezonów jesienią będzie można zobaczyć, nie wychodząc z domu. Teatr Telewizji zyskał drugie życie.
Odświeżona z okazji powodzi piosenka „Moja i twoja nadzieja” miała być symbolem jedności. Pokazała raczej, że wspólnota to nie taka prosta sprawa. I że w obliczu klimatycznej katastrofy nie ma o czym śpiewać.
Do marnego poziomu polskich olimpijczyków dostosowali się reżyserzy transmisji telewizyjnych, komentatorzy i dziennikarze. Sprawozdawcy jak gdyby zapomnieli, że mają relacjonować to, co widać na ekranie.
Wszyscy zgadzają się w jednym – telewizja Biełsat jest wartością samą w sobie, ale przede wszystkim ma znaczenie dla Białorusinów i, patrząc szerzej, dla długofalowych interesów Polski. Minister Sikorski zadeklarował, że nie ma mowy o likwidacji kanału. Ale sami Białorusini w obronie Biełsatu piszą listy otwarte i organizują protesty.
W PiS wolno, a wręcz należy zmieniać zdanie, lecz wyłącznie wtedy, gdy zdanie zmienia prezes. Natomiast w wolnym świecie wolno i należy zmieniać zdanie pod wpływem argumentów. Wszyscy na sprawie Babiarza moralnie zyskaliśmy.
Na tym zasadza się wolność publicznej debaty, że możemy swobodnie wymieniać opinie i argumenty, nie obawiając się ukarania. Organizatorzy olimpiady dali do zrozumienia, że sympatyzują ze świeckim komunizmem, do czego dziennikarz – jako wolny człowiek w wolnym medium – mógł się ustosunkować, jak chciał.
Czegóż, po pierwszym szoku, PiS bronił najzacieklej? Właśnie tych przejętych wcześniej instytucji – TVP czy stanowiska prokuratora krajowego – zresztą za pomocą tych instytucji, które wciąż pozostają w rękach Nowogrodzkiej.
Debata nie była porywająca, za to było w niej kilka przykrych spięć. Konrad Berkowicz mówił o Róży Thun per „ta kobieta”, co słusznie oburzyło Michała Kobosko. Dorota Schnepf ścięła się z Beatą Szydło w sprawie odbudowywania publicznej telewizji, a Borys Budka pogwarzył sobie z nią o tym, komu powinno być wstyd.